10 lipca 2014

Taki dzień z oddechem.

Egzamin zbliża się wielkimi krokami. Jutro pierwsza tura zdaje, a my zadecydowałyśmy że zajęcia trzeba wykorzystać do końca, więc zdajemy w środę. Co z tego że w domu mówią mi, że zdam. Że bardzo dużo umiem, że mam się nie stresować etc. kiedy ja mam wrażenie, że nic nie umiem, bo co chwila brakuje mi jakiegoś słowa, w radio rozumiem piąte przez dziesiąte przeważnie mniej niż więcej. No nic, co ma być to będzie, najwyżej będę zdawać na 20 rat, ale jakoś to wreszcie zaliczę :)))
No ale jakby co to nie mam za wiele czasu się uczyć.... Córka organizuje tyle atrakcji, że czasem zastanawiam się, kto tu komu pomaga. I głupio wychodzi mi, że przewaga jest po jej stronie :) Ja zaledwie opiekuję się wnuczką, jak córka jest zajęta pracą.... Niewiele tego i chyba dlatego mamy czas na takie wypady jak ten wczorajszy.
Zdjęcia wyszły kiepskie, bo w oceanarium światło było okropne. Tak pomieszanych kolorów i mocy dawno nie widziałam. Pomijam już kurz na szybach czy paluszki dzieci poodbijane z pełnymi odciskami linii papilarnych :)
No ale to miejsce jest na okrągło pełne wycieczek zbiorowych i indywidualnych.
Tak więc przedstawiam Great Yarmouth, a właściwie Sea Life ze swoimi atrakcjami:




















Chciałabym bardzo jeszcze kilka razy zwiedzić tą miejscowość, bo poza tym miejscem jest tu mnóstwo innych atrakcji o których na razie zbieram informacje, ale jak tylko uda mi się je obcykać to nie omieszkam wrzucić tutaj zdjęcia i opis :)
A dzisiaj to już zostało się wyspać bo jutro od rana angielski, później zakupy i weekend może będzie bez deszczu. Na razie pada ale jest nadzieja na słoneczny poranek z kawą i babeczkami :)))



Brak komentarzy: