21 listopada 2021

Booster, czyli jak bronię się przed covidem.

 Pandemia dotknęła cały świat. Tu ciut mocniej, tam ciut lżej, żeby po chwili odwrócić siłę rażenia. Co zrobisz z wrednym wirusem, które jak wiemy opierają się antybiotykom, z pomysłami na odporność organizmu nagle radzą sobie lepiej niż, czasem gorzej, ale strzelają po ludziach lekko na oślep. Przede wszystkim się ich nie boję, bo moje życie i śmierć idą sobie pod rękę od dość dawna. Ale to wszystko nie znaczy, że olewam wirusa covidowego. Wręcz przeciwnie, traktuję go ze wszech miar poważnie. Kilka rozmów z bliższymi i dalszymi znajomymi, którzy mieli pecha i spotkali się z wirusem uświadomiła mi dość dosadnie, że nie ma żartów, zwłaszcza, że w domu mam cholernie aktywnych towarzysko i zawodowo ludków. No więc na dzień dobry moje dziecko wprowadziło kilka zasad bezdyskusyjnych.


Dezynfekcja rąk na wejściu do domu, maseczka przed każdym wejściem do pomieszczenia zamkniętego, dezynfekcja rąk na wejściu do auta ze sklepu. No i oczywiście szczepimy się z decyzji wspólnej. Dlaczego to wszystko? Ponieważ znając trochę historię świata, wiemy, że z pewnymi wirusami mogą sobie poradzić tylko masowe szczepienia i każdy średnio ogarnięty człowiek o tym dobrze wie. A więc co z profesorami, którzy przystępują do spisków i nie mają grama wstydu opowiadając o teoriach spiskowych nie mających żadnych dowodów a jedynie domysły i plotki przekazywane z ust do ust? Hmmm trudno jednoznacznie powiedzieć dlaczego nie rozumieją nauki, postępu i tego, że zespoły pracujące naukowo na świecie, nie mają czasu na takie publiczne występy w mediach społecznościowych. Wspomnę tylko tu o jednym moim kochanym profesorze. Mnóstwo publikacji, czyta się go z namaszczeniem i ucieszyłam się na pakiet wykładów z nim. Pierwszy wykład i euforia, super wykład, kapitalne odpowiedzi na problemowe pytania i nadzieja na kolejne wykłady. Jednak trzeci wykład to już był zgrzyt mocny, bo skakanie po tematach, bo zdenerwowanie bez powodu, złośliwe docinki. Kolejny wykład zapominanie i nie kompletnie nie trzymanie się planu, a wykład schodził na niebezpieczne wpadki, które groziły śmiesznością. Poszliśmy do opiekuna roku z prośbą o zajęcie się problemem i wymianą naszego profesora na kogoś z jego zespołu, dla jego własnego dobra. Dostaliśmy doktoranta i wszystko wróciło na właściwe tory. Dlaczego podaję ten przykład? Odchodzenie z najwyższych stanowisk bywa trudne, bo człowiek, który całe życie poświęcił nauce i nagle pamięć go zaczyna zawodzić czuje dużo większą frustrację niż zwykły zjadacz chleba. A czasem brakuje obok niego, kogoś, kto potrafi we właściwy dla niego sposób pomóc mu tu i teraz. Pewnie dlatego mamy taki wysyp profesorów bredzących publicznie takie rzeczy, że trudno uwierzyć w tytuł czy poziom uczelni, która zatrudnia profesora i chwali się poziomem uczelni. Brak systemowych rozwiązań, co robić spuszcza polskie uczelnie na cieniutkie miejsca w ocenie poziomu wykształcenia, ale to temat na zupełnie inny czas. Może wcale, bo po co?

No więc wracając do meritum, zaszczepiłam się w pierwszym wolnym terminie z grupy wysokiego ryzyka i po 6 tygodniach powtórzyłam szczepienie, a wczoraj utrwaliłam odporność szczepionką przypominającą. Dzisiaj mogę wołać: auć auć, tylko nie w szczepionkę i cieszyć się z gwarancji, że przeżyję ewentualne zarażenie. Kiedy świat pokona tego wirusa?  Nie mam pojęcia i patrząc na ludzi, którzy negują jego groźne skutki, śmiem zakładać, że to jeszcze potrwa kilka lat. Dlaczego? Chociażby dlatego, że przy ospie dopiero na poziomie 96% zaszczepionej populacji ospa w wersji śmiertelnej odeszła w niebyt. Kiedy odpuszczono obowiązkowe szczepienia i poziom zaszczepionych zmalał do 94%, zaczęły się przypadki śmierci na ospę. Druga przyczyna, to brak edukacji o wirusach i ich działaniu na człowieka. Poziom bagatelizowania i unikania mówienia prawdy w całości tworzy coraz więcej grup przestraszonych ludzi, bojących się bardziej szczepienia, niż zarażenia covidem i ruletki ze śmiercią. No ale brutalnie mówiąc, wirusy mają to do siebie, że atakują najsłabsze jednostki, czyli te niezaszczepione na równi z tymi z grup wysokiego ryzyka, czyli nas staruszków. Trzymajmy się więc rozumu i decydujmy najmądrzej jak potrafimy.
Tu informacje o szczepionkach.
A tu informacje o skuteczności szczepionek.
Oba linki po angielsku, ale pod prawym przyciskiem masz zapewne tłumacza ;-)

Brak komentarzy: