No to ostatni wpis na dzisiaj. Mam odpoczywać po szczepieniu, więc leżę i bredzę do ekranu. Facebook powoli się wypala i ciekawe, co w jego miejsce się pojawi. Instagram to nie do końca to, co przyciąga starsze pokolenie, a ilość komercyjnych stron wzrosła w ostatnim czasie do niebezpiecznej pozycji pt. nie do przełknięcia. No ale życie nie zna pojęcia pojęcia próżni, więc bez obaw, będzie coś nowego.
Ale nie o tym tutaj ma być. Chciałam się pochwalić, że na dniach będę miała komórkę przy kuchni. Kiedyś było to pomieszczenie przylegające do kuchni, bez okien, albo z małym lufcikiem, gdzie było chłodniej i można było trzymać zapasy, nie mieszczące się w kuchni. Znikły wraz z budowaniem z wielkiej płyty i nastała epoka lodówek, zamrażarek i szybkiego jedzenia ze sklepu. Nie mam ochoty na stwierdzenia co lepsze, a co gorsze. Po prostu przestałam się mieścić w kuchni ze swoim sprzętem do robienia wędlin. Jeszcze nadziewarka do kiełbas wędrowała w worku do garażu, ale po zakupie maszynki do mięsa, z garażu usłyszałam: No ja cię, bez przesady. Z tym trzeba coś zrobić...
Zastanawiałam się co moim chodzi po głowie, bo że kiełbaski i szyneczki wędzone polubili, to wiedziałam, więc chyba nie chcą się pozbyć skutków mojego nowego hobby... Pomyślałam i zapomniałam do następnego wędzenia. A tu córka wchodzi do mnie i pokazuje półkę na telefonie. Fajną, ale gdzie ona chce ją postawić?
- Mamo, myślisz, że na słoiki i te gary, co się w kuchni nie mieszczą, nada się?
- Nada się, ale gdzie chcesz ją postawić?
- Myślę, że nastał czas na zrobienie tej Twojej pracowni na jedzenie, jak myślisz mamo?
- Myślę, że posłucham co wymyśliłaś.
No i wymyśliła, zamrażarkę pod blatem, dużooo półek na sprzęt i oczywiście zaprawy. A na deser łącznik z kuchnią. Tym sposobem mam cztery blaty robocze i mogę tworzyć wszystko co mi w głowie się ulęgnie. Na początek zamówiła mi pół świniaka, a że mam już komplet sitek do maszyny powalczę z wędzeniem na zimno i z kiełbasami podsuszanymi, tymi co to lubimy do filmu podgryzać zamiast chipsów.
Jednak kiedy przejmę kuchnię, to pierwsze co zrobię to będzie babka ajerkoniakowa z przepisu od Joli z Berlina. Wszystko co nam do niej potrzebne zapisuję poniżej:
Ale nie o tym tutaj ma być. Chciałam się pochwalić, że na dniach będę miała komórkę przy kuchni. Kiedyś było to pomieszczenie przylegające do kuchni, bez okien, albo z małym lufcikiem, gdzie było chłodniej i można było trzymać zapasy, nie mieszczące się w kuchni. Znikły wraz z budowaniem z wielkiej płyty i nastała epoka lodówek, zamrażarek i szybkiego jedzenia ze sklepu. Nie mam ochoty na stwierdzenia co lepsze, a co gorsze. Po prostu przestałam się mieścić w kuchni ze swoim sprzętem do robienia wędlin. Jeszcze nadziewarka do kiełbas wędrowała w worku do garażu, ale po zakupie maszynki do mięsa, z garażu usłyszałam: No ja cię, bez przesady. Z tym trzeba coś zrobić...
Zastanawiałam się co moim chodzi po głowie, bo że kiełbaski i szyneczki wędzone polubili, to wiedziałam, więc chyba nie chcą się pozbyć skutków mojego nowego hobby... Pomyślałam i zapomniałam do następnego wędzenia. A tu córka wchodzi do mnie i pokazuje półkę na telefonie. Fajną, ale gdzie ona chce ją postawić?
- Mamo, myślisz, że na słoiki i te gary, co się w kuchni nie mieszczą, nada się?
- Nada się, ale gdzie chcesz ją postawić?
- Myślę, że nastał czas na zrobienie tej Twojej pracowni na jedzenie, jak myślisz mamo?
- Myślę, że posłucham co wymyśliłaś.
No i wymyśliła, zamrażarkę pod blatem, dużooo półek na sprzęt i oczywiście zaprawy. A na deser łącznik z kuchnią. Tym sposobem mam cztery blaty robocze i mogę tworzyć wszystko co mi w głowie się ulęgnie. Na początek zamówiła mi pół świniaka, a że mam już komplet sitek do maszyny powalczę z wędzeniem na zimno i z kiełbasami podsuszanymi, tymi co to lubimy do filmu podgryzać zamiast chipsów.
Jednak kiedy przejmę kuchnię, to pierwsze co zrobię to będzie babka ajerkoniakowa z przepisu od Joli z Berlina. Wszystko co nam do niej potrzebne zapisuję poniżej:
125 g mąki tortowej
125 g mąki ziemniaczanej
6 jajek
250 ml oleju
250 ml ajerkoniaku
Paczuszka proszku do pieczenia
250 g cukru pudru
Paczuszka cukru waniliowego
Cukier utrzeć z jajami, kiedy będą "puszyste" wlewać na zmianę, po trochu olej i ajerkoniak.
Dalej ucierać na jednolitą masę. Potem dodawać - również na zmianę -obie mąki z proszkiem do pieczenia.
Ciasto będzie gęsto - lejące.
Forma babkowa wysmarowana i obsypana bułką tartą. Wlać ciasto i do nagrzanego piekarnika. 180 stopni i 90 minut. Bez termoobiegu.
Jak tylko odzyskam moją kuchnię, zrobię i dorzucę info o wrażeniach smakowych i wzrokowych,
Jak tylko odzyskam moją kuchnię, zrobię i dorzucę info o wrażeniach smakowych i wzrokowych,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz