1 października 2020

Za co kochamy Anglię.

Aż trafiłam na pewne forum i to pytanie również zaczęło się tam przewijać. Więc żeby już nie przedłużać wstępu, opowiem za co ja kocham Anglię. A jest tego sporo. Przede wszystkim za uśmiech i tak częste hello na ulicy do ludzi nawet nie znanych z widzenia. Za tolerancję dla inności, tu nikt nie spojrzy się wymownie na ciebie, kiedy wejdziesz do sklepu w onzi czy pidżamie, nikt nie zakwalfikuje cię po tatuażach, czy wyglądzie do grup przestępczych czy subkultur. Prędzej zachwyci się fryzurą czy kurtką. 



Kolejna moja miłość w Anglii, to kultura na drodze. Siadając tutaj za kółko, odpoczywam i jestem totalnie zrelaksowana. A mam porównanie, bo w Polsce zrobiłam sporo kilometrów na trasach i po większych miastach. Tu jest to czego mnie nauczył ojciec za kółkiem. Na drodze jesteś odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale za wszystkich których na tej drodze spotykasz. Uważaj na nich, bo siedzisz w blaszannej bańce, a oni czasem są nieprzewidywalni. Tu ma to prawie 100% kierowców a, na dodatek ta kultura ustępowania pierwszeństwa. Zwłaszcza na wiejskich czy bocznych drogach, gdzie teoretycznie możesz jechać 60 mil/h, a wszyscy jadą spacerowo i widząc auto z naprzeciwka zjeżdżają w zatoczkę i przepuszczają. Najgorzej, jak mówią moi jest wtedy, kiedy obie strony zupełnie się nie spieszą i zaczyna się przepychanka, kto jest uprzejmiejszy. Ta uprzejmość na drodze przekłada się na wszystkich urzędników we wszystkich poznanych przeze mnie miejscach, od urzędów, podatków, banków, szkół itd. Po prostu każdą sprawę załatwia się z wielką przyjemnością, bo urzędnik, gdzie by to nie było jest po to, żeby nam pomóc rozwiązać problem. Zapomniałam o sklepach, gdzie uśmiech i pomoc jest standardem. Kocham ten kraj za ułatwienia i tu posłużę się tekstem mojego męża, który jest naszą złotą rączką, gdy coś trzeba złożyć, bo kupiłyśmy w pudełku. Często po godzinie robi przerwę i przy kawie stwierdza, że zapomniał, że to angielskie i musi być dużo prostsze niż zakładał. Od tego momentu po kilku minutach dostajemy złożone i stabilne, bez części zapasowych. Kolejna rzecz za którą kochamy życie tutaj. Jak ktoś napisał za minimalne wynagrodzenie można tutaj spokojnie żyć i nawet na wakacje w Europie odłożyć bez problemu. Także ceny wszystkich produktów są relatywnie niskie do zarobków, a praca jest przyjemnością, a nie miejscem do którego chodzi się, bo trzeba. Tu chodzi się do pracy, bo się tę pracę lubi. Przynajmniej tak jest wśród wszystkich, których znam. 

Moje obserwacje rodzin z Polski, które zdecydowały się właśnie w Anglii osiedlić pokazują jeszcze jedną wartość jaką jest brak presji na rozmnażanie. Nikt tutaj nie będzie pytał młodych, kiedy ślub i dzieci. To po prostu nietakt. Pewnie dlatego Polki rodzą tutaj więcej dzieci, niż w kraju. Chociaż przyczyny tkwią także w sparciu młodych przez system opieki i pomocy w czasie, kiedy młodzi wychowują dzieci.  No i coś o panach na wyspie. Anglicy bardzo rzadko migają się od odpowiedzialności za dzieci. I nie mam na myśli systemu, w którym unikanie płacenia alimentów jest ścigane skutecznie, ponieważ ten problem podpięty jest pod system podatkowy w taki sposób, że gdziekolwiek tatuś kombinujący podejmie pracę, to razem z podatkami zostaną mu pobrane alimenty i te trafią do dziecka. A szef spojrzy dość nieprzychylnym okiem na takiego pracownika. Zresztą znając kilku panów po rozwodach, jestem pod wrażeniem jak dbają o kontakty z dziećmi, jak starają się, żeby ich dzieciaki miały i ojca i matkę, mimo że oboje rodzice nie są już razem. Zresztą dzieci, ich rozwój, opieka nad nimi, są tu bardzo ważne. No i podejście do dzieci tak różne od naszego. I bliższe mojemu sercu po 7 latach na wyspie. Tu nie strofuje się dzieci nigdzie. Ani w urzędzie, ani w kościele, ani w szkole. Na ślubach ksiądz kobieta czy mężczyzna zaczyna od pouczenia rodziców, żeby pozwolili dzieciom zachowywać się swobodnie. Co dziwne, dzieci są w mojej opinii grzeczniejsze, spokojniejsze i bez zawstydzenia potrafią wypowiadać własne zdanie. 

Transport publiczny to kolejny plus wyspy. Nawet nie mówię o Londynie, gdzie metro, tylko o Norfolku, gdzie aurobusem dojedziesz wszędzie i bez obaw o swoje życie. Bilet u kierowcy, czyste autobusy, a jak masz zakupy i nie chce Ci się szukać przystanku to zamawiasz taksówkę na apkę i podjeżdża jakiś elektryczny pojazd czy hybryda,a kierowca w standarcie pomoże Ci z zakupami, pogada na tzw neutralne tematy i z uśmiechem zawiezie do domu. 
Komplementy, tak Anglicy są tu w pierwszej lidze niewymuszonych komplementów i szczerze chciałabym tak jak oni posługiwać się tym narzędziem do nawiązywania dobrych relacji. Są wysoko w tej konkurencji w Europie. Tak samo jak w temacie ogrodów. To tutaj uczę się z angielskich książek o roślinach, a zachodząc do ogrodów mam doła giganta, bo ich talent jest ponadprzeciętny.

A ponieważ jest to kraj ekscentryków to tutaj zobaczysz świetnie komedie z ekscentrycznym poczuciem humoru, podejściem do życia pełnego dystansu i spokoju. Tu posmakujesz potraw z całego świata, tu nikt nie zapyta cię o wiek i nie powie, że jesteś za stary, żeby realizować swój pomysł na aktywność. Tu możesz pomalować włosy na każdy kolor, wytatuować sobie większość ciała i nie wpłynie to na postrzeganie twoich umiejętności zawodowych. Tu żyje się spokojnie i bez strachu o jutro. Ja na bank jestem oczarowana NHS, który oczywiście też jest niedofinansowany, ale działa bez porównania lepiej od naszej służby zdrowia. Tego tematu nie ciągnę, bo tych wpisów zrobiłam już sporo i zdania nie zmieniłam pomimo wirusa. 

 Od dość dawna zastanawiałam się nad tym, dlaczego Anglia, dlaczego nam tak dobrze, dlaczego chcielibyśmy właśnie tutaj dożyć kresu.

Podsumowując, Anglia to świat w pigułce. Spotkasz tutaj ludzi z najdalszych zakątków głobu i z każdym znajdziesz podobieństwa i różnice, dlatego szacunek do innych kultur jest właśnie taki ciekawy i akceptujący. Każdy człowiek ma swoją historię do opowiedzenia i każda historia jest bardzo ciekawa. Chyba dlatego nie marzy mi się wracać do Polski i pomimo, że mój dzień jest dużo aktywniejszy niż ten w Polsce, to wolę życie tutaj....



Brak komentarzy: