1 września 2020

Chroniczny brak czasu, czy tylko zwykłe lenistwo?

Ostatnio jakoś nie mam czasu pisać. Po prostu życie pomimo pandemni u nas biegnie równomiernym truchtem, nie pozwalając nam na lenistwo. Trochę głupich pomysłów ulęgło się po drodze. Moich dwóch "naukowców" dociera do dyplomów zawodowych. A ja .... ja jak zawsze koordynuję, żeby każde miało najlepsze jak się da warunki do realizacji naszego wspólnego celu. Dominika dostała swoje świadectwo i co ciekawe wygląda ono bardzo uczciwie. Znaczy opisane jest wszystko co dziecko osiągnęło, nie ma tylko wyników testów, które dzieciaki piszą w szkole, bo i ich po prostu nie było. Za kilka dni dzieci zjawią się w szkole i poznają swoje nowe 'bąble naukowe' w których zaczną od września naukę. Najmłodsza najszczęśliwsza, bo w jej bąbelku jest jej najlepsza przyjaciółka, a na spotkaniu dowie się, czy ich wspólna przyjaciółka też jest z nimi razem i czy przypadkiem nie mają jakiś nieprzyjaznych dusz. Ostatecznie to mają być bąble pracujące w odosobnieniu, razem i pod opieką nauczyciela. Więc trzymamy raze kciuki za najlepszy bąbel przyjacielski. Żeby było dobrze.
Nasz ogród jest jak my, lekko nie uporządkowany, z pięknymi miejscami, ale też tymi dla robaczków, kompostu i chwastów. Na dzisiaj mamy dwa i pół ula, a dzisiaj trzeci ul stanie i nasza połówka, czyli nuk trafi do normalnego europejskiego ula i do jesieni będzie zadbany tak, żeby pszczela rodzina była w następnym roku w pełni wydajna. 
Tu ciekawostka, pisałam o pszczelarzach, a okazuje się, że Malwina nie jest tak do końca pszczelarzem, bo nie wiruje miodu, tylko go wyciska w prasie. Taki miód jest lepszy, bo więcej pozytywnych składników zostaje w miodzie. Mi taki miód bardzo smakuje, a trochę tego miodu w życiu zjadłam. Tak więc czekamy aż pszczółki zakleją plastry i pomogą nam się przygotować na drugą falę okołogrypową. Na razie cieszymy się każdym dniem i każdym nowym kwiatem, warzywkami i owocami. Pierwszy raz w życiu mam kwiaty wyhodowane od nasionek aż do kwiatu. Mogłam w tym roku obdarowywać przyjaciół pelargoniami, petuniami, pomidorami i resztą szalonych sadzonek z ostrymi papryczkami włącznie. Jakieś niespodzianki też były. 
Zostaliśmy zaatakowani przez mszyce i tylko nauka z zeszłego roku uratowałam mnie od użycia chemii. Biedronka na wejściu wygląda jak robal, a na wyjściu jak czerwona kulka z czarnymi kropkami. Więc tej na wejściu nie psuć, a na wyjściu mamy super wojownika zwalczającego mszyce i pozwalającego pszczołom na zbieranie spadzi na miodek spadziowy. Po prostu obserwowanie przyrody w każdym miejscu na ziemi jest pasjonującą nauką życia.
 

Brak komentarzy: