17 lutego 2020

Brexit, ogródek i boa.

Brexit stał się faktem. Co to dla nas oznacza na dzisiaj? Nic specjalnego, jesteśmy na tych samych zasadach, na jakich byliśmy dotąd. Czyli przysługuje nam leczenie, praca, opieka i prawo do życia na wyspie. Po wczorajszym tekście Dominiki:
- Mamo, lubię jak tak z babcią wymyślacie zmiany. Jest coraz ładniej....
Coś może i w tym jest, skoro najmłodsza tak twierdzi. My widzimy jeszcze dużo do zrobienia, ale nie od razu Rzym zbudowano.
 Łapię się na tym, że wreszcie żyjemy tak jak lubimy. Każdy ma swoje zainteresowania i ma na nie czas, ochotę i chęci. No właśnie taka normalność. Jeśli komuś się wydaje, że wyjeżdżając na zachód zdobędzie fortunę, to chyba lepiej będzie jak zagra w totka. Nie o to chodzi w wyjazdach na zachód. Co prawda jeszcze szaleńcy, którzy zakładają, że przez rok będę żyć na skraju ubóstwa, żeby po powrocie do kraju zrealizować jakieś swoje własne marzenie, którego w kraju nie ma szans zrealizować. Ale to nie normalność, tylko stan przejściowy, który nie musi się wcale udać. Gwarancji na wygraną nie ma.
Co mnie pociąga w mieszkaniu tutaj? Spokojne życie, bez histerii, strachu o jutro, taka zwyczajna codzienność. Na czym ta normalność polega? Trudno to opisać. Mogę podać jedynie kilka przykładów, które mnie tutaj najpierw zaskoczyły pozytywnie i z których dzisiaj trudno byłoby mi zrezygnować. Zrezygnować z normalnie działającego prawa, normalnie tzn. bez polowania na czarownice i zakładającego dobrą wolę podatnika. Poczułam to kiedy chemioterapia zbiegłami się z podatkiem i ... rozliczyłam tutejszy podatek, ale zapomniałam nacisnąć enter i dokument nie wyszedł z mojego komputera. Kara standardowo to 100 funtów, ale wystarczyło wyjaśnienie okoliczności i zostałam zwolniona z kary. W Polsce.... bez komentarza, kto o czymś zapomniał ten wie co mówi urzędnik i jak uprzejmie to mówi....
Kolejny przykład, to służba zdrowia, na którą o dziwo wielu Polaków narzeka, a ja chwalę przy byle okazji. Nawet ostatnio, kiedy wnuczka zachorowała na anginę i bez dyskusji dostała antybiotyk, z całą osłonówką.... A ponoć tu tylko przeciwbólowe środki na wszystko ;))) To prawda, na grypę i przeziębienie antybiotyk niczego nie rozwiązuje, ale to jakby nie do wszystkich nadal dociera.
Od wakacji nie płacę za recepty ani pensa.... To wynik przekroczenia 60tki.... Do tej pory płaciłam za receptę ciut ponad osiem funtów. Każda recepta z przychodni to było ok 8 funtów, czyli godzina pracy na najniższej stawce urzędowej w UK. Nie dużo, a mimo tego, już nie mam płacić. Czy na to potrzebny jakiś dokument? Nie, moja data urodzenia jest wystarczającym dokumentem w tym wypadku. Proste? Biorąc pod uwagę, że w Polsce miałam kilka miesięcy na udowodnienie, że moja matka jest moją matką, żeby zasłużyć na zwolnienie od podatku za spadek, a po tym terminie już trzeba podatek zapłacić w całości, to takie różnice w traktowaniu obywatela dla mnie istotne. Tak samo jest dla mnie istotne, że większość spraw w UK załatwia się przez stronę www, albo przez telefon. Tak tak, niby w Polsce też już można... ale w praktyce w ostatnich kilku latach nie udało nam się załatwić żadnej sprawy bez bezpośredniego pójścia do urzędu. Bo jeden element załatwisz w sieci, ale kolejny musisz już podpisać w urzędzie ..... Więc ta elektroniczna obsługa obywatela nadal jest o kant dupy potłuc. Spróbuju dowód osobisty odebrać w ambasadzie ;)))
I taki przykład z ostatniej chwili. Me dziecko spytało, czy chcę taki mały ogródek działkowy niedaleko od domu na osiedlowych działeczkach. A że wsiąkłam w sadzonki, roślinkicały ten roślinny klimat ratowania świata, to oczywiście, że chciałam. Co prawda wątpiłam, że go dostanę, bo mamy kawał ogrodu za domem i możemy tu uprawiać warzywka... No ale


ogródek za domem, to miejsce na leżaki, basen, trampolinę i kawałek szklarni, a nie grządki..... No ale, zadzwoniła, pogadała i powiedziała, że jesteśmy w kolejce więc wystarczy poczekać. To było jakieś trzy miesiące temu... A w piątek mówi:
- Mamo, w poniedziałek idziemy zobaczyć ten Twój ogródek. Będziesz musiała zdecydować, czy ten chcesz, bo to pół slotu, a nie cały.... Na cały trzeba poczekać.
N i od dzisiaj jesteśmy posiadaczkami ogródka. Jutro me dziecko opłaci mi cały rok użytkowania ogródka i mogę zacząć działąć na niwie warzywek i krzaczków. A przede wszystkim będę miałą sąsiadów z każdej strony z takim samym walnięciem jak ja. Czy się cieszę? Bardzo się cieszę i na to konto wysiałam całą tray'kę cebulki i sałaty. Nikt nie będzie mówił, że man za dużo sadzonek buraczków, pora czy kalarepy. Przynajmniej przez najbliższe dwa tygodnie.