6 października 2019

Od rana pada

Kolejny dzień z deszczem. Przypominam sobie wrzesień w Polsce, kiedy koniec września z deszczem kojarzy mi się z chłodem, długim rękawem, pełnymi butami i wielką niechęcią do opuszczania domu.
Tu jest zupełnie inaczej, za oknem jest niby zaledwie 17 stopni Celsiusza a ja w sandałach i w podkoszulku biegam po ogrodzie dbając o kolejne krzaki i szykuję dwie grządki pod perm-kulturę w przyszłym roku. W tym roku trochę późno kupiłyśmy szklarnię i sadziłyśmy wszystko w grunt, ale kolejny rok, to będzie już kolejny krok w nasze hobbystyczne ogrodnictwo z pszczołami i całym ekologicznym mikroświatem.
Coraz bardziej nakręcam się na zdrowe i przyjazne przyrodzie życie i mam sprzymierzeńców gdzie tylko się nie obejrzę.  Kolejna roślina barwiąca, kolejne warzywo z cyklu: zdrowe i jeszcze smaczne, kolejne ramki do miodu w "kształtach do pudełka".

A w międzyczasie jeździmy z Jurkiem do szkoły, bo w tym roku pozazdrościł mi planowej nauki języka i chociaż o zdziwienie, rozumie angielski lepiej ode  mnie, to ja mam mniej zahamowań w mówieniu. No ale nic, mamy do zdobycia kolejną wiedzę językową i kiedy widzę dumę w oczach dziewczyn ze staruszków, to siadam i zakuwam, albo oglądam pasjami seriale angielskie.