15 lipca 2019

Takie marudzenie na pograniczu snu i jawy.

No to idę za ciosem. Pogoda jest idealna do pisania. Dom pusty, a ja próbuję zebrać myśli od rana. Za wcześniej się obudziłam i nie podoba mi się moja powolność. Śniadanie, kawa i chodzę na stojąco jak cień człowieka. Więc może pisanie mnie obudzi.
Jest 16⁰C i wilgotność powietrza w okolicach 70%, poziom pyłków wysoki, indeks pocenia dziś jest komfortowy, a zanieczyszczenie na poziomie 2, czyli niskie i można przenieść się ze wszystkim na ogród.
Siedzę w laczkach, krótkich portkach z bawełny i podkoszulku, a jest mi nadal ciepło, bo słońce przeciska się przez chmury i próbuje podbić temperaturę jeszcze o jeden, dwa stopnie....
To mniej więcej taki obraz nakreślony z tej chwili. Malwina dostała wkłady do zadymiarki, ja czekam na ziemię i piasek do moich zabaw w rozmnażanie roślin. W między czasie odbieram telefony od mojego dziecka. Nadzoruje mamę tak, że nie ma miejsca na bycie niegrzeczną .... Trudno, z Dominiką lepiej nam brojenie wychodzi ;))
Wróciło moje dziecko więc tylko jeszcze trochę zdjęć z ogrodu: