3 marca 2018

Zima stulecia wreszcie nadeszła ....

No to wreszcie po pięciu latach dotarła do nas zima stulecia trwająca pięć dni. Taka z prawdziwym śniegiem, z zamknięciem szkół na kilka dni, nie wywożeniem śmieci, bo śmieciarki na śliskich drogach to za duże koszty odszkodowań za uszkodzone auta na poboczu. Wyłączeniem z ruchu dróg przelotowych, odpuszczeniem listonoszom, gazeciarzom, autobusom miejskim, nawet firmy taksówkowe nie działały itd. Powiem szczerze że pierwszy raz patrzyłam na to wszystko z bliska. Zaczęło się wyjrzeniem przez okno i okrzykiem:
Mamy śnieg!!! Dużo śniegu!!!
- Dostałam smsa, że szkołę Dominiki zamknęli!
- Hurra!!! Idziemy lepić bałwana!!!

- Sypało ostro więc zjedliśmy śniadanie i w ogródku próbowaliśmy ulepić bałwana.
Zamiast bałwana w ogrodzie stanęło iglo z dachem z mojego inspektu. W mieście ruch zwolnił do minimum. Dlaczego tak się dzieje? W Anglii pracodawca nie ma prawa zmusić pracownika do jechania w takich zimowych warunkach, jeśli ten mówi: że nie da rady. Tu menadżerowie zwierają pośladki i szukają pracowników blisko, w agencjach i ograniczają aktywność do minimum. Matki małych dzieci właściwie z urzędu w normalnych angielskich firmach dostają informację, że jeśli nie mają z kim zostawić maluchów, to mają nie pojawiać się w pracy, jeśli pracownicy dojeżdżają do pracy, to właściwie tylko zobowiązani są dać znać, że nie dojadą. Ktoś powie, że pracownicy mogą to wykorzystywać. Ale nie wykorzystują, po części dlatego że godziny pracy na wolnym mają wartość zerową, choć można je spokojnie odrobić w dniach wolnych, a z drugiej strony, ci co nie dojechali, wiedzą, że w firmie utknęli pracownicy i nie pójdą do domu, aż ich ktoś nie zmieni. To wszystko działa bardzo sprawnie i takie klęski śniegowe nie skutkują większą ilością wypadków czy strat. Zresztą ostatnio był epizod na pewnej grupie Land Rovera, gdzie zgłosił się policjant prosząc tych z napędem 4x4 czy mogliby im pomóc, bo utknęli na bocznej drodze i sami nie dadzą rady.
Brać Land Rovera określiła położenie, stan i ekipa ratunkowa ruszyła z pomocą, bo policjanci w Norwich i Norfolku to bardzo porządni i aktywni społecznie ludzie, zresztą bardzo lubiani przez dzieciaki i dorosłych. Miałam okazję poznać przesympatyczną policjantkę, która pochodzi z Polski i często pomaga polonii.
Kolejny dzień dziewczyny postanowiły pojechać na Mausehold, gdzie jest tyle górek, że przy takiej pogodzie zjeżdżają się z miasta i okolic całe rodziny z dziećmi. Wtedy też pojawiają się policjanci i zabezpieczają zjazdy kończące się na drodze. Postawienie radiowozu z włączonymi kogutami robi kawał dobrej roboty. A jak to wyglądało wystarczy spojrzeć: