Tydzień odchudzania za mną i muszę powiedzieć, że to staje się moją nową zabawą. Bałam się, że lubiąc gotować w miarę smacznie, będę miała problem z tymi nisko kalorycznymi posiłkami po 200-300 kcal, a to wszystko zaczyna wciągać. Ale zacznę od początku. Przy kolejnej rozmowie o odchudzaniu w pracy i wykładzie mojej córki na temat, skąd się biorą marne skutki odchudzania, efekt jo-jo i cały arsenał problemów związanych z odchudzaniem, stwierdziłam:
- No widzisz córcia, ja też bym chciała schudnąć, ale na dzisiaj nawet nie wiem jak się za to zabrać. Bo ograniczenia w ćwiczeniach, do tego gotowanie dla wszystkich i jak już mam chwilę wolnego czasu, to chciałabym coś porobić własnego przy biurku.
- Mamo, jak dasz mi się z tym przespać, to coś jutro wymyślę.
No i wymyśliła mi córka dietę, opartą o dietę slimming world, ale z kaloriami pod kontrolą. Czyli pięć posiłków:
1. pierwsze śniadanie - 8:00
2. drugie śniadanie - 11:30
3. Lunch - 14:00
4. Obiad - 17:00
5. Kolacja do 20:00
Po tygodniu mogę już coś napisać w temacie tego pomysłu. Co jest ważne w tym sposobie dawkowanie posiłków to fakt, że nie ma możliwości zgłodnieć pomiędzy posiłkami. A nawet jak zgłodniejemy to mamy jeszcze pudełka ze snackami, przy czym snacki to owoce, lub warzywa, ew mała garstka orzechów.
Po 6 dniach stosowania diety, schudłam 3kg, w co jeszcze trudno mi uwierzyć. Nie byłam ani chwili głodna, ani znudzona monotonnym jedzeniem tego samego. A zjadam max 1200-1400 kcal dziennie, trzymając się bliżej 1200 kcal.
Zasługa oczywiście jest po stronie angielskich marketów, gdzie za 70 funtów przytargałam do bagażnika pełen kosz produktów najzdrowszych do jedzenia. Ponad połowa w tym asortymencie to były warzywa i owoce, drobna część to ryby i mięso, a reszta to zdrowe płatki śniadaniowe i różne dodatki do mleka/jogurtu z dużą ilością błonnika.

Co jeszcze ułatwia wszelkie odchudzanie, to metki na każdym produkcie z marketu z opisem składu (na zdjęciach przykłady). No i pudełka pół litrowe do porcjowania jedzenia na każdy posiłek. To pomaga mi z szukaniem pomysłów na smaczne przetworzenie tego co w pudełku.
Oczywiście zaopatrzyłam się w literaturę po angielsku... trudno, ale mam dodatkowe ćwiczenia językowe, co też pomaga w kontaktach z sąsiadami. Literatura jest bogata w temacie slimming world, ale raczej służy mi jako inspiracja do tworzenia własnych przepisów. Łapiecie dobrą zabawę w jedzenie? Jeśli tak to zaglądajcie, bo czym żyję to czasem bywa na blogu.
- Mamo, jak dasz mi się z tym przespać, to coś jutro wymyślę.
No i wymyśliła mi córka dietę, opartą o dietę slimming world, ale z kaloriami pod kontrolą. Czyli pięć posiłków:
2. drugie śniadanie - 11:30
3. Lunch - 14:00
4. Obiad - 17:00
5. Kolacja do 20:00
Po tygodniu mogę już coś napisać w temacie tego pomysłu. Co jest ważne w tym sposobie dawkowanie posiłków to fakt, że nie ma możliwości zgłodnieć pomiędzy posiłkami. A nawet jak zgłodniejemy to mamy jeszcze pudełka ze snackami, przy czym snacki to owoce, lub warzywa, ew mała garstka orzechów.
Zasługa oczywiście jest po stronie angielskich marketów, gdzie za 70 funtów przytargałam do bagażnika pełen kosz produktów najzdrowszych do jedzenia. Ponad połowa w tym asortymencie to były warzywa i owoce, drobna część to ryby i mięso, a reszta to zdrowe płatki śniadaniowe i różne dodatki do mleka/jogurtu z dużą ilością błonnika.
Oczywiście zaopatrzyłam się w literaturę po angielsku... trudno, ale mam dodatkowe ćwiczenia językowe, co też pomaga w kontaktach z sąsiadami. Literatura jest bogata w temacie slimming world, ale raczej służy mi jako inspiracja do tworzenia własnych przepisów. Łapiecie dobrą zabawę w jedzenie? Jeśli tak to zaglądajcie, bo czym żyję to czasem bywa na blogu.