2 października 2017

10 dni przed kontrolną wizytą.

Zostało 10 dni do wizyty kontrolnej, a mnie dopada radosne zdołowanie. Czy już zawsze będzie mnie dopadały te strachy w okolicach kontroli? Obawiam się, że jeden z tych skutków ubocznych terapii, nad którym ciężko zapanować. Zwłaszcza, że o ile mam świadomość, że pod taką kontrolą, ewentualny nawrót raka byłby wyłapany w bardzo wczesnym stadium, to oferta ogarnięcia jest ograniczona i nie chcę o niej racjonalnie na razie myśleć.Wystarczy mi strach przed wizytami i oby po wyjściu z gabinetu radość zawsze dopadała mnie jak przez ostatnie trzy lata. Chciałabym jeszcze pożyć z moim teamem, w tym miejscu i z takim tempem realizowania planów.

Dzisiaj jak zwykle w poniedziałek miałam lekcję angielskiego z Lisą. Miała być jak zwykle w poniedziałek godzinka a zeszło nam na pogaduchach prawie dwie godziny i to były bardzo miłe dwie godziny. Uwielbiam te rozmowy z Lisą, ma mnóstwo wiedzy o Norfolku, ma też wiedzę o Polsce, Niemczech, wojnie i jest bardzo otwarta na wiedzę. Dobrze mieć taką osobę wśród swoich przyjaciół. Na koniec usłyszałam, że robię duże postępy i pomysł z lekcjami to bardzo dobry pomysł. Mam tyle do zaoferowania w naszej małej Old Catton'owskiej społeczności, tylko ten brak języka stoi mi okoniem, ale już chyba zachorowałam na angielski i zaczynam czuć bluesa jak mówią moje dziewczyny.
A wracając do codzienności, to jutro jedziemy z Malwiną na grzyby do 'naszego' lasu, czyli lasu bogatego w kozaki i podgrzybki. Trzeba zadbać o grzybki na święta, żeby nie skąpić do bigosu i w pierożki.


Brak komentarzy: