5 września 2017

Nowym krokiem w nowy rok szkolny.

Dzisiaj ostatni dzień wakacji. Jutro najmłodsza zaczyna naukę w kolejnej szkole, czyli będzie uczennicą Junior School. Chyba dojrzałam już do tego żeby napisać trochę o angielskiej szkole.
Przez pierwsze trzy lata najmłodsza chodziła do Infant School. Jest to pierwsza szkoła dziecka, zaczyna się w wieku 4 lat i trwa do 7 rż. Cel to przygotowanie dziecka do lekkiego wejścia w proces edukacji. Pierwszy rok, jest nastawiony na poznanie dzieci, poznanie ich silnych i słabych stron. I nauka pracy w grupach, zespołach, pracy z nauczycielem, wzajemna pomoc itd itp. Jest też miejsce na planową naukę liczenia, czy pisania, czytania. Wszystkie dzieci, które mają jakieś problemy w czymkolwiek mają udzielaną pomoc w szkole i przy wsparciu rodziców, za którą szkoła zawsze bardzo wylewnie dziękuje, dzieciaki szybko i bezboleśnie wyrównują braki. Kolejne dwa lata, to tylko poszerzenie wiedzy na każdym polu i oczywiście budowanie umiejętności społecznych, działania w zespole i poznawanie innych kultur, religii, kuchni świata, środowiska naturalnego, przyrody, czyli tzw szeroko rozumiany rozwój ogólny.
Na koniec szkoły dzieci zostają ocenione w trzystopniowej skali z wiedzy matematycznej, języka angielskiego, historii, geografii, biologii, sprawności fizycznej, muzyki, religioznawstwa...
Koniec roku szkolnego to podziękowania nauczycielom, co ciekawe kartki wypisują dzieci, zgodnie ze swoimi odczuciami a nie wg schematu.
No i zaczyna się sześć tygodni wakacji, po których następuje kolejny cykl nauki w kolejnej szkole.
A kolejna szkoła, to kolejny kolor mundurka, tym razem będzie granatowy z emblematem. Grupa będzie zielona, więc koszulki na wychowanie fizyczne i wycieczki będą zielone. Sukienki popielate, a koszule mogą być białe lub zielone. Cały ten pakiet z butami, teczką w której dzieci noszą teraz piórnik, dzienniczek i zeszyt, książkę wykupuje się w szkole i starcza na kolejny cykl szkoły. Wiele rzeczy jest dotowanych przez państwo i dwie koszulki pod sukienkę kosztują 3 funty, ale już buty ponad 10 funtów, a muszą być 3 pary z tymi na wf i dodatkowo dwie pary kaloszy. W tym roku nie zmieściłyśmy się w stu funtach samej wyprawki szkolnej, chociaż kurtka i dwie sukienki przeszły z zeszłego roku. No ale dziecko to nasz skarb i nie ma płaczu z tego powodu. Co myślę o tatusiu-spermodawcy, lepiej niech mnie nikt nie pyta. Facet rasy białej pochodzenia polskiego to zbyt często jednak 'mniej niż zero...' I na razie ta opinia dotyka wielu narodowych spermodawców, bo nazwanie ich ojcami byłoby obelgą dla prawdziwych ojców, których znam.
No to mamy już temat szkoły zamknięty. A jutro czeka nas wspaniały dzień, o 9-tej oddajemy dziecię do szkoły i mamy całe sześć godzin wolności z moją córką. A ponieważ kilka dni temu kupiliśmy pół prosiaka, którego podzieliła i upchnęłyśmy w lodówce, to przy tej okazji wytapiam smalec, którego z angielskiej świnki wykrawa się zaledwie ze dwa kilogramy... bo świnki biegają i nie tyją... czasem szkoda, ale powtórzę za moim mężem:
- pojadę po słoninę do polskiego sklepu i zrobię ten smalec spokojnie.... Nie męczcie się dziewczyny..
Żeberka będą w świeżutko zakiszonej kapuście własnego wyrobu, do tego będzie chlebek na zakwasie pierwszy raz bez dodatku drożdży, a żeby postawić kropeczkę nad i, to upieczemy roladę z boczku z przyprawami do tego chleba. Z nóg i golonki zrobiłam zimne nogi i ty chyba wszystko w temacie kolejnego pół świniaka. Tyle udało nam się w mijającym tygodniu.
A dzisiaj moje dziecko dojrzała do postawienia sklepu w naszym biznesie i to będzie kolejny krok na drodze rozwoju firmy Mekaree Group Photography  .
O takim drobiazgu jak nowe body, czy obiektywy nie będę wspominać, bo to wymóg kolejnych etapów rozwoju, jak literatura fachowa czy warsztaty.
A co do warsztatów to za mną już kilka lekcji angielskiego i ponoć dużo umiem.... a ja myślę, że cały czas za mało, za mało.... No dobra wracam do nauki kochani.

Brak komentarzy: