15 września 2017

Legoland i trzy baby na wyjeździe.

Jakiś czas temu moja córeczka zakreśliła w kalendarzu trzy dni i napisała Legoland.
- Mamo, podpisałam umowę na zdjęcia w Windsorze, zabukowałam hotel, dostałam od Julii zniżkę na Legoland, więc pojedziemy w trójkę do Winsor'u i zwiedzić Legoland. - Szczęka zawisła mi w powietrzu ze zdziwienia, ale po głosie wiedziałam, że mogę powiedzieć jedynie:
- Dobrze, będę gotowa na wyjazd. - Po cichu zastanawiałam się jak ja zniosę cały dzień w wesołym miasteczku. Nie znoszę wybitnie wszelkich karuzeli, no i czekał cały dzień na nogach. Ale najważniejsze jest pozytywne nastawienia i nad nim się skupiłam. Strony o Legolandzie pomogły mi oswoić temat wesołego miasteczka po angielsku. Na początek kilka uwag, wartych odnotowania. Kupuje się jeden bilet i w ramach tego biletu korzysta się ze wszystkiego, bez dodatkowych opłat. Co prawda, można kupować zdjęcia i gadżety czy sterować indywidualnymi zabawkami za symbolicznego funta, ale wszystkie atrakcje są wolne od biletów wstępu. Ilość czystych toalet jest imponująca! Dla mnie to istotne, a wiem że nie jestem jedyna :-D Teren nie jest aż tak wielki jakby można się spodziewać po ilości atrakcji. Ja zrobiłam coś koło 11 tysięcy kroków od wejścia od parkingu przy Legolandzie do wyjścia. Warto mieć kilka jedno-funtówek w kieszeni, warto mieć na wszelki wypadek, zwłaszcza jak ma się maniaka klocków lego ze sobą na jakieś drobne nowości. U nas to były nowe figurki minecraft'a.
A reszta to wspaniała zabawa. Omijałam wszystkie wirujące kubki, karuzele żeby sobie nie narobić problemów, ale za to zjechałam z wysokiej góry w wodę i wyszłyśmy całe mokre po tej zabawie. Kilka minut w suszarkach i można iść dalej. Obejrzałyśmy teatr piratów w wykonaniu fantastycznych młodych kaskaderów czy aktorów. Piękny spektakl wart zatrzymania i obejrzenia. Nas zachwyciły przejazdy na kolejkach. Moje typy to jedynka i trójka:


Więc podsumowując wczorajszy dzień, mogę jedynie zareklamować to miejsce dla każdego dziecka, rodzica i dziadków. Dzień dobrej zabawy, w którym dałam radę od samego rana, do późnych godzin wieczornych, kiedy to zajechałyśmy do hotelu w starym Windsorze.
Dzisiaj ponieważ Malwina cały dzień pracuje z aparatem w dłoni, my z wnuczką zwiedzamy okolice hotelu, właściwie plac zabaw przed oknem i basen w drugiej części hotelu, może jak utrzyma się ładna pogoda, to zwiedzimy teren wokół hotelu. Jedzenie nie zachwyca, i trochę żałujemy wydanej na nie kasy, ale już wiemy co omijać i co wrzucać na takie wyjazdy do bagażnika tak na wszelki wypadek. Za to czystość pokoju warta naśladowania, obsługa i uśmiech na twarzach pracowników i mieszkańców jest wszechobecny. Nawet pogoda to zauważyła i się wzięła w garść. Na niebie są piękne białe baranki, słonko wygrzewa zieleń, a temperatura jest bardzo wycieczkowa, w okolicach 18 stopni.

 








I to by było na tyle z wczorajszego dnia. Pokochałam wesołe miasteczka, a o mały włos zapomniałabym o tym co najbardziej zachwyciło Dominikę. Po prostu obejrzyjcie ten króciutki filmik nakręcony przez kogoś, żeby pokazać coś czego obowiązkowo nie należy pominąć. My byliśmy dwa razy i pewnie jeszcze poszukamy takich atrakcji w innych miejscach Anglii.
A teraz zamykam laptopa i wyruszamy z Dominiką na zwiedzanie obiektu. 

Brak komentarzy: