30 marca 2017

Rozsadnik i podłoga.

Weekend był pracujący dla mojej córki, ale poniedziałek wolny. No to pojechali oddać krew te moje anioły, bo wiesz mamo... nigdy nie wiadomo kiedy komuś będzie potrzebna. Chyba mogę odetchnąć pełną piersią i pławić się w dumie.
Ale na razie czekam aż wreszcie wrócą do domu i będę mogła wybrać się z córką na zakupy. Od czasu do czasu lubię robić z nią zakupy do domu z listą. Rano obchodzę cały dom i spisuję co się kończy, czy właśnie skończyło i jakimś cudem ominęło kilka razy listę codzienną. Tak więc lista zakupów leży sobie na stole, na dole, a ja zastanawiam się co chciałabym sobie kupić na poprawienie humoru... Może coś z ciuchów, ale jeszcze nie ukonstytuowałam się, więc pewnie skończy się na dumaniu przy wieszaku i tyle z tego będzie. Dzisiaj dotarły do mnie pisaki Ecolina z pędzelkiem i ćwiczenia kaligrafii nabiorą kolorów i może takiej gładkiej linii przy pisaniu bez drżenia. 
No ale ogólnie przez ich wyjazd mam nudę po czubki włosów. To sobie powycinam kwiatki do kolejnych kwiatkowych przydasiów, po testuję pędzelki z ecoliny i będę podziwiała wiosnę norfolską z moją własną, już kwitnącą magnolią. Czegóż więcej mi potrzeba. No może trochę więcej siły by się przydało, ale nie jest źle. Inspekt zasiany i teraz zostało podlewanie i poganianie do rośnięcia. A ostatnia podłoga w domu wymieniona i mój pokój przywrócony do stanu użytkowania. Pewnie dlatego chce mi się tworzyć i działać chociaż czasu wolnego niewiele. Teraz wystarczy włączyć odkurzacz i porządek wraca na swoje miejsce i można działać znowu. Po południu jednak pojechałyśmy na zakupy....

Brak komentarzy: