18 marca 2017

Nvq i Windsor.

Sobotni poranek po ciężkim i pracowitym tygodniu zaczął się kawą z moją córką, rozmowa o całym tygodniu, o rozpoczęciu nvq3, które chce skończyć do gwiazdki i planach na przyszłość, które zaczynają rysować się bardzo ciekawie.
Co to nvq? to odpowiednik wykształcenia zawodowego w Polsce. Jedynka to podstawówka, później matura, a nvq porównałabym do tytułu technika, tyle że tutaj to nie teoretyczny bełkot oderwany od rzeczywistości, tylko praktyczna wiedza, którą stosuje się regularnie w zawodzie. Dość kosztowna, jeśli chce się robić na własny koszt, ale często pracownicy dostają taką możliwość w firmie. Co da nvq mojej córce? Otworzy drogę na studia, a ponieważ chce studiować kierunek bardzo pożądany tutaj, to jest szansa na dotację, a przy dobrych wiatrach na umorzenie spłaty w całości. To dobre miejsce do życia i tak naprawdę, nie mamy najmniejszej ochoty go zmieniać, chyba że polityka jakoś bardzo diametralnie się zmieni i zmusi nas do zmiany planów, ale na razie nic tego nie zapowiada. I nagle taki przerywnik w rozmowie:
- Mamo, zdecydowali się!!! Będą za godzinę, najdalej dwie i jest szansa że podpiszą umowę. - Już spokojniej wyjaśnia...
- Co? jak? gdzie? - pytam, bo w temacie zdjęć coraz mniej mnie interesuje strona techniczna umów i wszystkiego co się z tym wiąże. Widzę, że moja córka jest w tym po prostu o głowę lepsza ode mnie i mogę spać spokojnie. Mi została zabawa światłem kiedy czasem wpada nam do głowy poćwiczyć coś, czego jeszcze nie próbowałyśmy w praktyce. Czyli sam słodki miodek z fotografii.
- Mamo pamiętasz jak mówiłam, że mam zapytanie czy robię zdjęcia poza Norfolkiem? - Potakuję głową, bo kilka razy już padło takie pytanie. - No to chodziło o Windsor pod Londynem. Kiedyś Was tam zabiorę, ale na razie chyba właśnie tam będę robiła ślub. Pomożesz?
- Jeśli nie muszę z Tobą jechać, to pewno że pomogę - mówię, puszczając oko, bo wiem przecież, że chodzi o opiekę nad wnuczką i kilka naszych dyskusji, żeby upewniła się, że da radę i będzie bardzo dobrze. To ważne dla każdego człowieka, żeby mieć obok siebie kogoś, kto w nas wierzy i jest naprawdę przekonany, że jesteśmy świetni w tym co robimy. Traktuje nas poważnie i potrafi wspierać, nawet wtedy, kiedy coś nam się nie uda. Bo porażki tak jak zwycięstwa wpisują się w życie każdego rozumnego człowieka.
Kocham tutaj mieszkać, kocham ten spokój duszy, że kiedy robisz, co do ciebie należy najlepiej jak potrafisz, nie ma problemu z życiem. Taki dobry klimat dla mojej rodziny.
No i spojrzałam na ten pałac Windsor...... I zatkało mnie, ale na szczęście to nie ślub rodziny królewskiej czy książęcej, więc się aż tak strasznie nie nabiega to moje dziecko ;) No ale te zdjęcia.... tak jestem dumna, szczęśliwa i podziwiam moją córkę za pracowitość, rozsądek i uczciwość. Właśnie tak i cieszę się że ten proces wychowania tak pięknie dla mnie się zakończył.

2 komentarze:

DARIA-ART pisze...

Cudnie :) Czuje się Twoją radość i dumę. Jesteś wspaniałą mamą i babcią. Fantastycznie wspieracie się. To ważne. I najważniejsze... znalazłaś swoje miejsce na świecie, miejsce w którym nikt ci nie mówi jak masz żyć. Powiem tylko jedno ... z ogromnym smutkiem. Nie wracajcie, szkoda życia.

Babcia wielofunkcyjna pisze...

Oj Daria jestem z nich dumna bardzo i kiedy sobie tak porównuję tu i tam to jeszcze bardziej je podziwiam za odwagę i dobry plan, realizowany z wielką konsekwencją. A co do powrotu, to marzy mi się chociaż możliwość jeżdżenia od czasu do czasu do Polski, żeby spotkać się z przyjaciółmi, ale bardzo boję się, że to może się nagle i bez uprzedzenia skończyć. A życie jest najcenniejsze :)