23 września 2016

Nastała angielska jesień.

I nastała angielska jesień. Czyli mamy 18 stopni, słońce i rosę z rana na trawie.Uwielbiam rano na boso pochodzić sobie po trawie. Urwać trochę zielonego na kanapkę i zjeść śniadanie na patio przeglądając co w świecie słychać. Ale dzisiaj obudziłam się o świcie z takim bólem, że po godzinie już byłam przerażona i nie wiem, czy bardziej bałam się, że to może być coś poważnego, czy tego, że nie potrafię się zmusić do wstania z łóżka. No i tak leżałam mocno przerażona aż wpadło mi do głowy, że kiedyś w wizualizowaniu byłam całkiem niezła. Najtrudniej zawsze mi się wyłączyć z tego co tutaj i teraz, a później to już z górki. Popłynęłam do świata idealnego, bez bólu, gdzie wszystko jest możliwe i spełnia się w chwili gdy o tym myślimy.
Później kawa z córką, trochę odpoczynku i już mogę działać, jak gdyby nigdy nic. Czyli co robimy?
- Mamo nie przejechałabyś się na grzyby?
- Sama? Nie.





- No nie sama, ze mną. Może wreszcie jakieś wylazły z ziemi.
Już wychodząc z domu trafiłyśmy na Jurka wracającego z ryb, bez ryb tym razem.
- Jedziesz z nami na grzyby?
- Dajcie mi 3 minutki i jadę z wami.
Spacer po lesie dobrze nam zrobił. A grzybków choć niewiele wystarczyły na dobrą zupę grzybową. Więc po powrocie, córka pojechała do Asdy po zakupy, a ja zabrałam się za szykowanie obiadu dla rodziny. Nie codziennie gotuję obiad, nie co dziennie robię dwudaniowy obiad. Jednak w taki dzień jak dzisiaj, kiedy tak bardzo chce się żyć i tak bardzo chce się coś robić dla innych .... Poszalałam trochę i mamy obiad na sobotę też, a w niedzielę coś się wymyśli w międzyczasie i może jak pogoda dopisze wyruszymy gdzieś na wybrzeże.
Teraz jest jeszcze pięknie za oknem, ale już noce są coraz chłodniejsze i lada moment pewnie nadejdą angielskie deszcze. Skończy się czas jeżdżenia z opuszczonym dachem. Skończy się czas szmacianego dachu i życie stanie się takie monotonne jak jesień na wyspie. Będzie czas robienia kartek, albumów, malowania obrazków i twórczości kulinarnej. Ale ja to lubię i lubię czas pieczenia ciasteczek z wnuczką, czas zabawy w craft....
A teraz leżę sobie po tekście mojej córki:
- Mamo idź poleżeć do góry.
- Pomogę ci na dole.
Mamo bo powiem ładnie, ale dobitnie:
- Zostaw to wszystko i wy...j poleżeć z pilotem, bo dostaniesz żelazko i prasowanie do północy.
Głupich nie ma. Leżę sobie i oglądam M.A.S.H. w wersji angielskiej, zabawa w domyślanie się co mówi aktor jest zabawniejsza niż prasowanie.
  

Brak komentarzy: