11 sierpnia 2016

Knedle z ciasta ptysiowego.

Zaczęło się niewinnie:
- Mamo masz jakiś pomysł na obiad? - wstałam późno i prawdę powiedziawszy nie spieszyło mi się ani do śniadania, ani do jakiejkolwiek pracy. Po wczorajszym dniu pełnym układania i porządkowania rzeczy przywiezionych z Polski miałam wielką ochotę poleżeć z moimi notatnikami, zeszytami z przeszłości i mnóstwem starych zdjęć. Motywowałam się do robienia albumów i uporządkowania tych wszystkich, już często historycznych zdjęć. Mój skaner z Polski jest z wystarczającej jeszcze na dzisiaj półki i po wstępnej selekcji pewnie nie jedno zdjęcie wyląduje na naszych ścianach w ramkach. Nawet nie myślałam, że tak dobrze mam udokumentowaną przeszłość. Mam nadzieję, że zdążę ogarnąć zdjęcia tak, żeby moje dziewczyny mogły spojrzeć i wiedzieć: kto, co, gdzie, jak i po co.
No ale skoro nie padało akurat, to wsiadłam w moje słodkie autko i pojechałam z wiatrem we włosach do polskiego sklepu. Mamy w mieście kilka polskich sklepów, ale mój ulubiony jest jeden i ostatnio to jedna z częściej pokonywanych przeze mnie tras. Liczyłam, że trafię na ogórki i zrobię sałatkę słodko kwaśną z ogórków, ale nie było... Za to były śliwki prosto z Polski. Idealnie odchodzące od pestki, chociaż jeszcze nie aż tak słodkie jak te wrześniowe. No ale naładowałam sobie torbę śliwkami i już wiedziałam, że ten dzień będzie knedlowy.

Knedle z ciasta ptysiowego:

Składniki:

2 szklanki mleka, 
5 dag masła, 
3 szklanki mąki pszennej (wolę krupczatkę), 
3 jajka , 
odrobina soli, 
1 kg śliwek (najlepiej węgierek), 
cukier waniliowy

A dalej już bardzo prosto:

2 szklanki mleka z masłem i odrobiną soli zagotowujemy, kiedy mleko nam zaczyna się podnosić, zdejmujemy rondelek z palnika i wsypujemy mąkę zostawiając kilka łyżek mąki do podsypania ciasta. Sparzoną mąkę mlekiem mieszamy, aż będzie miała jednolitą konsystencję. Teraz wbijamy po kolei jajka i mieszamy do połączenia, a na końcu po ostatnim jajku wykładamy ciasto na matę podsypaną pozostałą mąką i wyrabiamy ciepłe ciasto aż będzie gładkie i elastyczne jak plastelina. Teraz zostało nam jedynie wydrylowanie śliwek i zawinięcie ich w ciasto. Knedle gotujemy w lekko osolonej wodzie wkładając knedle na gotującą się wodę i czekając do wypłynięcia. Po wypłynięciu knedle gotujemy jeszcze minutę dwie i wykładamy na talerz polewając masłem i posypując cukrem z cynamonem lub wanilią. Oczywiście tym razem zdjęć nie było, bo knedle znikły zanim poszłam po aparat.... Jest to konkretny powód do powtórzenia knedli, bo sezon knedlowy dopiero się zaczyna.




Brak komentarzy: