21 lipca 2016

Nowy lokator.

Kolejny dzień z temperaturą 30 stopni w cieniu i wilgotnością w okolicy 90%. I tutaj o ile przy niższych wilgotnościach z człowieka nie płynie cały czas, to przy 90% wejście pod zimny prysznic i wyjście spod niego niczym się nie różni. Po chwili nie mamy pojęcia, czy płynie po nas jeszcze woda spod prysznica czy już kolejna fala potu. Ciekawe, jak długo jeszcze.....
Nie narzekam, bo jeszcze mam trochę czasu na wykonanie zlecenia, ale trochę ta nuda już mnie denerwuje. Ileż można rysować jakieś pojedyncze rzeczy ćwicząc rękę do rysowania. Nawet nie mam ochoty na szycie bo maszyna klei mi się do rąk i po pół godzinie zostaje wejść w ubraniu do basenu i przez chwileczkę poczuć się trochę normalniej niż w saunie. ale nie powiem, że marzy mi się trochę chłodu, bo to byłaby nieprawda. Mimo upału, mimo że dycha się ciężko i rusza powoli i tak lubię kiedy pomidory rosną, owoce dojrzewają, a zioła pachną cudownie. Mamy cudowne lato nareszcie i chłonę jego urok każdą komórką skóry.

Hura!!! właśnie rozpoczęły się wakacje. Całe sześć tygodni wolnego mojej wnuczki. To było jeszcze wczoraj, a dzisiaj jest o 2 stopnie mniej na termometrze, ale słońce nie daje popalić, a siedzi za chmurkami i daje nam chwilę oddechu, którą się delektujemy.
Dzisiaj od rana mamy nowego lokatora w domu. Jest bielutki, podgryzający i potwornie ciekawski. Dlaczego on? Bo jak znam życie głównym powodem wyboru własnie tego osobnika jest jego miłość do mięsa i udawanie psa, a ponieważ na wyspie jego imię kojarzy się jednoznacznie: 'on świetnie poluje na króliki', to drugi atut, że uwielbia pływać w morzu i kocha kopać dołki na plaży dopełniły całości wyboru. O kim mowa? Oczywiście o fretce, oczywiście o białej fretce, oczywiście, że klatka już jest zaadoptowana i zasiedlona.
Fretka była już u wszystkich na rękach, każdego pomacała zębem i dowiedziała się że to fretce nie przystoi. Zwłaszcza takiej porządnej fretce, co to wie o co chodzi z kuwetą, wie jak umyć pyszczek po jedzeniu i jak się korzysta z hamaka w klatce. No a z okazji fretki wołowina idzie dzisiaj na stół, bo fretka lubi czerwone mięso, a dzisiaj nie było w sklepie świeżych królików więc rozmraża się pieczeń wołową i:
- Mamo zrobisz coś z tej wołowiny? - pewno że zrobię jak coś zostanie po fretce ;))))
A ja idę szukać przepisu na wołowinę póki jeszcze jest ;)))) A Was zostawiam z naszym Pączkiem zwanym Donatem rodzaju ponoć żeńskiego.







Brak komentarzy: