A ja kupiłam swojego upragnionego robota, po prostu bajkową zabawkę w kuchni. I wypróbowałam ją na bezie. Wyszła genialna, a po zastosowaniu triku z podgrzewanym cukrem muszę powiedzieć, że to był zakup wart wydanych pieniędzy. Na bank przyda się w kuchni nie tylko mnie.
Dzisiaj wpadło mi do głowy policzyć ile już jestem w tej Anglii i wyszło, że minęło dwa i pół roku. Czas w którym bardzo wiele się wydarzyło, bardzo wiele nie tylko dobrego, bo raka nie zaliczę nigdy do dobrych wydarzeń w moim życiu, ale też nie powiem, że nie nauczył mnie patrzeć na życie z zupełnie innej perspektywy i muszę przyznać, że przeformatował i wywrócił do góry nogami moje podejście do ludzi, świata, wartości materialnych i siebie samej. Myślę, że to były dobre decyzje i pewnie dzięki nim jest dzisiaj tak że chce mi się żyć głownie dla siebie żeby cieszyć się tym co najlepszego udało mi się stworzyć w życiu, moją własną rodzinę z której mogę i jestem dumna.
A prawie zapomniałam zapisać. Wracając z miasta i od fryzjera, którego zafundowała mi córka tak pięknie wyszłam z auta, że zahaczyłam butem o drabinki i wyrżnęłam się jak długa. Na szczęście zdążyłam wystawić rękę i dobrze ja pozdzierać, ale nie walnęłam głową o chodnik. Durnie mają szczęście. Bo wiecie co mnie najbardziej zaskoczyło?
Moja córka rzuciła zakupy i dopadła do mnie, a z drugiej strony z domu wypadł Maciek w samych skarpetkach. Mieli takie przerażone miny, że kiedy pomagali mi się podnieść, to aż czułam się winna, że ich aż tak przestraszyłam. Muszę bardziej uważać, bo mi dzieci na zawał zejdą ;))))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz