8 maja 2016

Majowy weekend z trzema bombowymi dziewczynami.

Ten weekend będzie w telegraficznym skrócie. Po pierwsze pogoda zaskoczyła nas bardzo przyjemnie. Już od piątku mamy prawdziwe lato. Słońce świeci, wiatru nie ma, a w ogrodzie można chodzić na boso po rosie. Pewnie dlatego wstaję o bladym świcie i siadam z kawą na patio próbując bazgrolić:



Dziewczyny korzystają z dużej miski ogrodowej, a córkę udało mi się przekonać do sprawdzenia pianki i jest nadzieja, że poszuka langusty na obiad jak wybierzemy się nad morze.



Moje autko odmówiło współpracy i straciło jakąś linkę. Linkę znalazł Maciek, ja zamówiłam i w środę dotrze do nas. Problemem jest tylko fakt, że kilka linek w MG jest tak montowanych jakby ktoś rozciągnął te linki między punktem A i B, a następnie wokół linek zbudował auto.... Warsztat wymianę przewiduje w ciągu 8 godzin. A ile zajmie to Maćkowi? Zobaczymy.... Wierzę że mam zdolne dzieci i już.



Ja w między czasie bawię się w robienie kwiatków i przygotowywanie wzorów na takie, których znaleźć w żaden sposób nie potrafię. Albo pospolite, które wypada okiełznać i nauczyć się perfekcyjnie. Na razie jest jako tako.



Powinnam dorzucić tutaj dzisiejszy bardzo twórczy i przesympatyczny dzień, ale zdjęcia zostały na dole, więc opiszę go sobie jak się wyśpię. Przygrzałam plecy, porobiłam trochę zdjęć, spędziłam miło czas w przesympatycznym wielonarodowościowym i wielokulturowym towarzystwie i pomimo zmęczenia czuję się wspaniale.
Dobranoc!

Brak komentarzy: