14 kwietnia 2016

Akwarelowe początki.

Dzisiaj ponieważ albo pada, abo grzmi, a ja skończyłam kolejne pudełko na ślubną płytę i szukam w głowie pomysłu na kartkę dla starszej pani nauczycielki, to napiszę o moich nowych pisaczkach.
Jakiś czas temu odbiłam sobie pieczątkę i wyciągnęłam z szuflady akwarelowe farbki i moje nowe pędzelki idealne do akwareli i co się okazało? Że jestem niezła sierota, bo tusz do stempli pod akwarele to zupełnie inny tusz, niż ten do stempli pod kredki. No to pojechałam po tusz waterproof i było lepiej. Do czasu, kiedy wzięłam pisak i poprawiłam pieczątkę.... Co prawda na pisaku pisało że jest waterproof ale w pisaku już waterproof nie było i znowu skucha. Obrazek wzorcowo nadawał się do kosza. No i ostatnio chwyciłam w Hobbycraft pisaki Faber Castell. Cztery sztuki brązowe.... bo czarnych nie było i to był strzał w dziesiątkę. Teraz mogę bezkarnie malować akwarelkami. Ten strzał powtórzyłam już w sieci i kupiłam większy zestaw czarnych pisaków, bo zabawa bardzo wciąga, a do tego mogę bawić się z wnuczką, co świetnie wypracowuję rękę i precyzję w panowaniu nad pędzelkiem.
Tak więc już wiem, że kiedy chcemy coś robić dobrze, to dobre narzędzia są podstawą. Pisaki są świetne i warte swojej ceny. Nadają się nie tylko do rysowania, ale również do ćwiczeń z kaligrafii i rysowania schematów, więc dla mnie wymarzony zestaw wart swojej niewygórowanej ceny. Teraz czekam już tylko na akwarelki w pędzelku prosto z Japonii. A wracając do pierwszych pisaków, chwyciły je moje dzieci i stwierdziły:
- Podróba, mama. Nie martw się, dostaniesz oryginalne, tylko musisz poczekać. - No to ciekawa jestem, co na to producent.....
 I to by było na tyle dzisiaj. No może jeszcze to, że wczoraj miałam super wieczór z moją córką i po prostu kocham ją bardzoooooooo mocnoooooo.


Brak komentarzy: