6 lutego 2016

Lapdog na złe chwile.

Ten dzień zaczął się mrocznie. Dotarłam do łazienki i poczułam niezłą karuzelę. Jakby mi ktoś to pomieszczenie oderwał od reszty domu i rozbujał ostro. Dobrze że umywalka mocno trzymała się ściany a ja umywalki. Nie wiem jak trafiłam do łóżka, ale moje dziecko stwierdziło że mój puls zwolnił groźnie, ciśnienie też nie wygląda zachwycająco, a ja nie dość że jestem chłodna to biała jak ściana na suficie. Nawet moje żarty były nędzne i na poziomie dekla od patelni.
Do tego ból brzucha i właściwie zrobiło mi się bardzo wszystko jedno. Tylko ten strach w oczach córki kazał trzymać mi fason. Chyba trochę napędziłam jej i sobie strachu, chociaż uświadomiłam sobie, że mnie już nic nie zaskoczy. pokój, racjonalne działanie i cały dzień leżenia. Dopiero wieczorem ciśnienie wróciło na swoje miejsce, i nawet temperatura podskoczyła do 36,5 czyli idealne wyniki. Tylko dlaczego jestem taka słaba jak pięć minut przed śmiercią.
Najbardziej mnie wkurza fakt, że dostałam piękne wykrojniki literek, pieczątki do journaling'u i foldery do embossing'u i dupa blada. Cały dzień patrzyłam sobie na to wszystko zamiast tworzyć i  działać. Ileż można czytać?  Ileż można leżeć? Od leżenia robią się odciski na piętach i dupie i to niczego dobrego do życia nie wnosi w takiej ilości.
No może poza tym, że znalazłam na to sposób. Zamówiłam u rodziny coś na wszystkie pozycje i utrudnienia:


Teraz nawet w łóżku będę mogła craftować. Czyli nie ma rzeczy niemożliwych o czym nie należy zapominać. Prawda że fajny pomysł? Szkoda że taki drogi, ale to się da uzbierać :)


Brak komentarzy: