Budzę się rano i ból głowy chce rozsadzić mi czaszkę. Do tego to nie taki normalny ból typu: łeb mnie na...la, tylko taki wysublimowany. Co kilka minut igła w jednym i tym samym miejscu. Jakby ktoś w mózgu próbował mi grzebać znienacka. Na szczęście kolejna porcja tabletek dała radę i przeszło. Nie wiem skąd takie bóle się biorą, chociaż mam głupie wrażenie, że ten ból skojarzony jest z jakimś nerwem pod okiem, chociaż może to moje schizy, a to tylko wreszcie będzie zmiana pogody na ulewne deszcze, albo maksymalne opady śniegu jak w Ameryce. Czas pokaże...
Dzisiaj spojrzałam na terminy MRI w Polsce i kolejny raz przeraziłam się ..... kilka miesięcy oczekiwania, albo miesiąc i kilka setek z portfela... A ci co nie mają tych kilku setek do piachu?
Straszne i tyle, dobrze że miałam tyle szczęścia w tym całym nieszczęściu. Ostatnio znajomy mi powiedział coś w tym guście: właściwie ten twój rak zrobił sporo dobrego w waszym życiu... I pewnie coś w tym jest, bo wszystko poukładało się lepiej samo, niż z czyjąkolwiek pomocą.
No i padłam jak przecinek na pół dnia, a później już zostało nadrabianie czasu a dzisiaj od rana zabrałam się za moje królestwo. Pościel wymieniona, z pudła wyciągnięte moje biurkowe studio i żarówki z dołu 5500 Kelwina i życie od razu nabrało innego koloru. Czas przymierzyć się do godnego monitora. Może nie z półki najwyższej, a raczej tej najniższej fotograficznej, ale chyba już dojrzałam do mocnych decyzji. W tym roku przypomnę sobie prawa rządzące portretem i mam kilka modeli do ćwiczeń, więc powinno być przynajmniej śmiesznie. Na razie mam miejsce pod ręką do zrobienia zdjęć moim kartkom bez schodzenia na dół, w trakcie pracy. Czyli etapy też będę zdejmować i mam godniejsze światło nad stołem. Teoretycznie zaledwie 62 Watty, ale w skutkach prawie 200W, więc powinno być lepiej. Zrobiłam też porządek na biurku i myślę o białej folii na stole, ale mam glass, a powinnam postawić na matt. To jest do przemyślenia...
To jeszcze długa droga do pełni szczęścia, bo powinnam schylić się i wyjąć spod biurka moją lustrzankę z obiektywem jakim godniejszym, zamiast chwycić w ręce zwykłego kompakta starego canona 260sx, ale to zamierzone ;))) Chciałam pokazać, że dwie najzwyklejsze żarówki światła białego, nawet bez soft boksów, czy parasolek, bo miejsca za mało, a czasu na zrobienie samemu takich rozpraszaczy obecnie brak, da się zrobić znośne zdjęcia. To biurkowe studio kupiłam kiedyś za 10 funtów na car-boot 'cie i doczekało się zastosowania, pudełko co prawda jest spore, ale swobodnie mieści się pod łóżkiem i nie zabiera miejsca.
Zrobiłam też kilka zdjęć swoich pierwszych prac mediowych zwykłym kompaktem. Tak naprawdę to nawet nie wiem, czy można nazwać je mediowymi, ale namieszałam w nich różnych technik, więc może można.
Nie wszystkie są skończone, nie wszystkie mi się podobają, ale zostają jako dowód dochodzenia do umiejętności poprzez praktykę. A ponieważ to scrap, to pewnie za jakiś czas wrócę do nich i coś poprawię, coś dokończę i czegoś znowu się nauczę.
A teraz czas usiąść do PL i pomęczyć koszulki bo dzisiaj mam zupełnie wolny wieczór i cudną maszynkę do spawania koszulek:)
Dzisiaj spojrzałam na terminy MRI w Polsce i kolejny raz przeraziłam się ..... kilka miesięcy oczekiwania, albo miesiąc i kilka setek z portfela... A ci co nie mają tych kilku setek do piachu?
Straszne i tyle, dobrze że miałam tyle szczęścia w tym całym nieszczęściu. Ostatnio znajomy mi powiedział coś w tym guście: właściwie ten twój rak zrobił sporo dobrego w waszym życiu... I pewnie coś w tym jest, bo wszystko poukładało się lepiej samo, niż z czyjąkolwiek pomocą.
No i padłam jak przecinek na pół dnia, a później już zostało nadrabianie czasu a dzisiaj od rana zabrałam się za moje królestwo. Pościel wymieniona, z pudła wyciągnięte moje biurkowe studio i żarówki z dołu 5500 Kelwina i życie od razu nabrało innego koloru. Czas przymierzyć się do godnego monitora. Może nie z półki najwyższej, a raczej tej najniższej fotograficznej, ale chyba już dojrzałam do mocnych decyzji. W tym roku przypomnę sobie prawa rządzące portretem i mam kilka modeli do ćwiczeń, więc powinno być przynajmniej śmiesznie. Na razie mam miejsce pod ręką do zrobienia zdjęć moim kartkom bez schodzenia na dół, w trakcie pracy. Czyli etapy też będę zdejmować i mam godniejsze światło nad stołem. Teoretycznie zaledwie 62 Watty, ale w skutkach prawie 200W, więc powinno być lepiej. Zrobiłam też porządek na biurku i myślę o białej folii na stole, ale mam glass, a powinnam postawić na matt. To jest do przemyślenia...
Zrobiłam też kilka zdjęć swoich pierwszych prac mediowych zwykłym kompaktem. Tak naprawdę to nawet nie wiem, czy można nazwać je mediowymi, ale namieszałam w nich różnych technik, więc może można.
Nie wszystkie są skończone, nie wszystkie mi się podobają, ale zostają jako dowód dochodzenia do umiejętności poprzez praktykę. A ponieważ to scrap, to pewnie za jakiś czas wrócę do nich i coś poprawię, coś dokończę i czegoś znowu się nauczę.
A teraz czas usiąść do PL i pomęczyć koszulki bo dzisiaj mam zupełnie wolny wieczór i cudną maszynkę do spawania koszulek:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz