31 października 2015

Halloween 2015

Dzisiaj od rana w domu wesoło. Tutaj gdzie żyjemy Halloween to święto obchodzone bardzo tradycyjnie na wesoło. Tylu przebrań co dzisiaj, nie zobaczysz nawet w okresie pochodów z różnych okazji. Trochę kiepsko dla mnie bo po tej grypie nie dostałam zgody na wyprawę z aparatem do miasta. A fotografowanie z auta to nic fajnego, więc może za rok....Czytam to tu, to tam jakie to pogańskie święto, jak nie należy w nim brać udziału, bo dusze zagrożone i wiele, wiele innych bzdur wymyślonych przez tych co lubią wszystkim poza sobą przeformatowywać życie i ustawiać ramki, w których wypada żyć. Poza nimi należy już tylko umierać i to szybko.




Moje dzieci przebrane, dynia wyrzeźbiona wczoraj przez Maćka i wnuczkę gotowa czeka na wystawienie przed dom. To sygnał dla dzieci, że w tym domu są gotowi na Halloween i mają dla dzieci cukierki. Nie ma przymusu brania udziały w zabawie i w prosty sposób jest to rozwiązane. No więc dostaliśmy z mężem zadanie otwierania drzwi i częstowania cukierkami, a nasze przebrane dzieci ruszyły po domach z dyniami zbierać cukierki. W ten sposób dzisiaj dzieci bawią się w oswajanie duchów i nie ma co ściemniać, po takim spacerze jutro będą spokojniejsze na cmentarzu. Bo jutro idziemy odwiedzić groby naszych lotników i polskie groby, których tu też jest sporo.


A my nieszczęśnicy od rana szczęśliwi bo do porannej kawy dostałam gazetkę z nowym wykrojnikiem.
- Tylko mama poczytaj też bo trzeba ćwiczyć szare komórki. - No to ćwiczę szare komórki przeglądając tutorials na kartki i co w świecie scrapbooking nowego. Nowe pieczątki, wykrojniki i nowe farby, ale dzisiaj zostaję w temacie rysowania postaci i ..... listonosz przy drzwiach z pakietem pisaków zestaw Twin Markers first edition a kolory jak marzenie Porcelain, Ivory, Nude, Rose, Sienna i Chocolate. Teraz już mam godny komplet do malowania skóry. Jeszcze tylko czekam na blat podświetlany, który ma dotrzeć do mnie po weekendzie i nawet w łóżku mogę malować.Do tego dostałam troszkę wykrojników i lekkie gliny. A że od poniedziałku zaczyna się szkoła, więc dla mnie zaczyna się czas kilku wolnych godzin dla siebie, a jak znam życie to i tak będzie trzeba mieć rękę na pulsie żeby wszystko funkcjonowało jak w szwajcarskim zegarku, bo Maciek pracuje 'ile się da', Malwka etat i coraz więcej tych ślubów, a ja mam wolne, kiedy oni nie pracują, czyli różnie, przeważnie niewiele. I tak ma być :)




Brak komentarzy: