6 października 2015

Craftowanie z wnuczką

Życie docenia się w chwili, kiedy człowiek zdaje sobie sprawę, że nie jest nieskończone, że jest nam dane jedno i nie będzie powtórek.
Kiedy zdajemy sobie sprawę, że naszym życiem dajemy rządzić innym i nie mamy z tego żadnej satysfakcji, należy stanąć, tupnąć nogą i przeformatować myślenie, działanie i priorytety. Nie jest istotne co myślą inni o naszych zmianach, najważniejsze jest co my myślimy o zmianach wprowadzanych czasem na szybko, czasem z pewnymi wątpliwościami i rozterkami. A kiedy już wiemy, że decyzje podjęliśmy słuszne, nic nie jest w stanie zrobić z nas niewolników czyichś oczekiwań i powinności.
Za chwile miną dwa lata od kiedy jestem na wyspie. Dwa pełne wrażeń pozytywnych i negatywnych doświadczeń, z których wyciągnęłam wnioski dla siebie i nie zamierzam zejść z tej drogi, bo mój czas jest ograniczony i niepewny. Nie zamierzam się nad sobą litować, nie zamierzam kogokolwiek epatować moją chorobą. Zamierzam jedynie dobrze wykorzystać każdy dzień jaki mi został dany bez względu na to, czy będzie to rok czy dziesięć. Po prostu czas nauczyć się korzystać z każdego dnia twórczo i z pożytkiem przede wszystkim dla siebie. Co wydarzyło się w ciągu tych dwóch lat? Po pierwsze zgromadziłam świetny warsztat do swojego rzemiosła, trochę odeszłam od filcowania w kierunku scrapbookingu, ale na bank nie porzuciłam filcowania. Obie te dziedziny rękodzieła bardzo mi odpowiadają i dają mi pełną satysfakcję z tworzenia, ponieważ ich zakres jest po prostu nieskończony i wiem, że na tym polu za mojego życia nie da się powiedzieć: już nic więcej nie da się wymyślić.

Wczorajszy dzień z wnuczką zaczął się od słów:
- Babciu super! Dzisiaj jesteśmy same!!!! - co w wolnym tłumaczeniu znaczy: - będziemy cały czas craftować.... Moja młoda adeptka craftowania jest w szkole najlepsza w czarowaniu kartek z niczego, tworzenia z recyklingu i z wszelkich materiałów craftowych. Dostaje za to mnóstwo znaczków, a w połączeniu z czytelnictwem i pisaniem dostaje słodkie dyplomy pisarza i czytelnika nr 1.
A ja mam wielką satysfakcję z każdego jej przytulenia się i szeptu do ucha:
- Babcio, kocham ciebie i kocham z tobą craftować.
A to ładuje mój akumulator i pozwala zapomnieć o chorobie i aktywizuje do działania. Czasem wydawania kasy na kolejne craftowe narzędzia jak ostatnie pieczątki i wykrojniki. (Najpiękniejszy wykrojnik dostałam od córki, pakiet pięknych serduchowych dodatków do scrapa). Sama też wydałam trochę funtów, ale już bardzo rozsądnie i przemyślanie do końca.
Jedyny problem jaki mam to czas, a raczej jego brak i niemożność rozciągnięcia w nieskończoność. Ale trzeba wybrać między pracą dzieci dającą wymierne korzyści finansowe na już, a moim tworzeniem, które potrzebuje czasu i powtórzeń. Więc wracam do pracy, póki dzieci nie wróciły z zakupów.

Brak komentarzy: