20 sierpnia 2015

Kończy się lato...

Dwa dni padało na okrągło. Mżawka po angielsku, to taki najmniejszy deszczyk z małych kropelki bardzo blisko jedna drugiej i w ilości nieskończonej. Efekt jest taki, że nie chce się nic. Człowiek kładzie się wygodnie naprzeciwko okna i patrzy na ten obraz zdominowany mżawką, jak zaczarowany. Przynajmniej ja tak mam. Wtedy nie pamiętam czy coś mnie boli, czy coś muszę zrobić, po prostu czuję się zahipnotyzowana widokiem i nie ma mnie dla nikogo.
A dzisiaj diametralna zmiana. Od rana wyjrzało słońce, temperatura podeszła do 22 stopni i wróciło lato. Nasza księżniczka ubrała się w strój Elsy i biega po ogrodzie w butach zrobionych na Elsę i w koronie z kartonu z dużą ilością brokatu. Oczywiście strój księżniczki, to już konkretny powód do craftowania. Robimy szyfonowe róże z kawałka szyfonu który dzieci dostały ze szkoły do kreatywnego tworzenia w domu. Kwiaty wyszły niezłe z naszego wspólnego tworzenia....
Lubię takie dni jak dzisiaj, córka ma dwa dni wolnego, możemy popracować w ogródku, mogę nacieszyć się moim autkiem z rzęskami. Rzęski to jest to co bawi oczka i rozwesela kierowcę. No i przy tym zakładaniu rzęsek córeczka zarzuciła mi, że mam auto ze stanowczo za małym bagażnikiem, więc dalej na zakupy będziemy musieli jeździć dużym, bo taka pchła to ledwie mleko w bagażniku zmieści. Nic nie pomagało tłumaczenie, że bagażniki są dwa, że ten zakupowy ma 200 litrów pojemności, więc prawie tyle samo co jej wielkie akwarium. Uparcie powtarzała, że za mały na zakupy. No i powiedziałam, że ją w bagażniku upcham i jeszcze miejsce na dwie siatki zostanie. Wnuczka dużo nie namyślając się, na zderzak i do bagażnika z okrzykiem:
- Ja mogę tutaj jeździć. - Córka weszła i okazało się, że MG mieści ją bez problemu. Nawet klapę da się zatrzasnąć, jakby co.
No to pokazałam, że ja też się zmieszczę więc niech mi już nikt nie mówi, że moje auto ma mały bagażnik, bo bagażnik jest idealny na zakupy, a auto wzorcowe na moje potrzeby i już. Teraz szukam sensownego uchwytu do GPS, żebym mogła opanować miasto po mojemu. Nie zamierzam się w nim już gubić, a do tego muszę na mapę nanieść wszystkie interesujące dla mnie lokalizacje.  A nazbierało się tego w ostatnim roku dużo i czas na trochę samodzielności nie tylko przy zakupach, ale i trochę czasu wolnego trzeba tylko dla siebie wygospodarować.
A z angielskich klimatów kuchennych dzisiaj polecam naleśniki z bananami wg Gordona Ramsay, którym nie sposób się oprzeć:
  




Tak proste, a tak pyszne. Smacznego!

Brak komentarzy: