Dawno mnie tu nie było bo życie biegnie tak szybko, że szkoda go marnować na pisanie, kiedy za oknem mży po angielsku, albo słońce oświetla chmury i daje tak piękne światło, że naciąga człek czapkę na bakier i rusza po okolicy. Ostatnia nasza wyprawa była po wełnę owiec, miało być troszkę, dostałam tyle że po wielkiej radości doszedł do mnie głos rozsądku: Zanim sfilcujesz, musisz wyprać, wyczesać i pofarbować. Do tego trzeba wydać sporo kasy na sprzęt do wyczesywania i gręplowania. No, ale zbieram każdego funta w skarpetę i już niedługo będzie zamówienie z Kanady i z Anglii tyko z zupełnie drugiej strony Anglii :)
A na razie trochę smutnego. Mój brązowy burunduk odszedł od nas po ataku padaczki i upadku z szafy gdzie wlazł z ciekawości... Było kilka dni smutnych, kilka prób jak go uratować, ale na twarde fakty nie ma lekarstwa i trzeba się z nimi po prostu pogodzić. Biała burunduczka szaleje za to ostro, jest zdrowa, wesoła i strasznie ciekawska. Koty wychowuje lepiej niż my. Nie gryzie niczego, do tego zaczyna nas chyba lubić. Je z ręki, ale lubi też spać poza klatką, co bywa irytujące kiedy za oknem upał nie do wytrzymania. Siatki nie stanowią dla niej żadnej przeszkody.A ja.... a ja mam kolejną wizytę za sobą i trzy miesiące gwarancji, że nic się nie wydarzy, a przynajmniej nie w temacie raka. Wizyta zaplanowana na koniec września. Kilka zaproszeń na skany przed wizytą i mogę spać spokojnie.... co o dziwo często mi się udaje.
Oczywiście nie sposób było sobie odpuścić kiermasz Macmillana z rakiem, jako podstawowym celem zbiórki. Dołożyliśmy się godnie do fundacji.
.
Nasz ogród zaskakuje nas w tym roku bardzo ilością kwiatów, owoców, warzyw i takim fantastycznym mikroklimatem gdzie kawa rano na patio smakuje bez względu na pogodę najlepiej na świecie. Dlatego lubię dzień zaczynać od kawy na patio. A własnie wpadł mi taki pomysł.... kawa z rana itd.... Nawet nie ma czasu na hamak a przecież jestem na poważnym zwolnieniu od życia. Znaczy mam bardzo zwolnić i dać organizmowi czas na regenerację. Ale mój organizm najlepiej regeneruje się z pasją, a pasji mam trochę i sprzymierzeńców pasji też nie brakuje. Wreszcie moja głowa zaczyna pracować jak należy i pamięć wraca też więc jest postęp z którego bardzo się cieszę. Mam załadowany kolejny kurs angielskiego na słuchawki i pewnie po wakacjach wrócę na planową naukę. Jeszcze nie wiem gdzie, ale zobaczymy po testach gdzie będzie najskuteczniej dla mnie.
A przede mną Polska z jej urokami. Co prawda uroki tylko w przelocie, bo spraw do załatwienia po tak długiej przerwie mnóstwo, ale na rybkę wędzoną po Polsku, na dorsza po kołobrzesku i agrest prosto z krzaka jest szansa, że się załapię. Wszystko spontan poza tym, co na liście do szybkiego załatwienia. Ale spontan oczywiście kontrolowany przed słowami: musisz, powinnaś, masz zrobić itd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz