11 maja 2015

Coś o carboocie, ice cream machine i lodach.

Dzisiaj od rana przy kawie zastanawiałam się, po co właściwie chcę jechać na carboot. Bo właściwie kwiatów już nie mamy gdzie wsadzać. Za chwilę zrobi się tak gęsto w ziemi od roślin, że może być problem z pieleniem. No ale postanowiliśmy angielskim zwyczajem pochodzić po wielkim polu i popatrzeć, a nóż coś nam w oko wpadnie, a kosztować będzie godnie czyli mało. No i nasze zdobycze to świetne książki kulinarne po 50 pensów. Tu drobna uwaga. Anglicy za punkt honoru stawiają sobie niewyrzucanie rzeczy, które mogę się komuś przydać. Właśnie dlatego wymyślono carbooty, gumtree i różne sklepy komisowe, gdzie można znaleźć świetne rzeczy po mniej niż symbolicznej złotówce. Mamy dobrą biblioteczkę książek kucharskich samych mistrzów za cenę jednej książki kulinarnej w polskiej księgarni. Książka z odzysku kosztuje tu naprawdę symbolicznie i jeszcze nie spotkałam poniszczonych książek. Poza książkami kulinarnymi, mamy dwie nowe encyklopedie historyczne dla dzieci. Piękne wydanie i zmilczę cenę, bo nikt w nią nie uwierzy...

Ja trafiłam pakiety papierów do scrapbookingu za połowę ceny sklepowej, bo ktoś kupił i nie otworzył od zimy ;)) No i hit dzisiejszego dnia. Od jakiegoś czasu poszukiwałam maszyny do lodów. Lubimy lody, ale nie za bardzo mogę jeść te sklepowe, bo ich skład jest taki trochę konserwowany. No ale uparłam się, że nie dam za maszynę do lodów więcej jak 10 funtów i zostało poczekać na jakąś promocję, a tu widzę maszynę do lodów różowiutką, nowiutką, w kartoniku i czekającą na mnie. Więc pokazuję Maćkowi, że jest i musimy sprawdzić, bo jak dobra to ja ją chcę. I mam maszynę do lodów za całe 3 funty :) Oczywiście po powrocie od razu zakręciłam lody i najlepsza była mina Dominiki:

- Babcia lody to są dobre ze sklepu.... - a po chwili - babcia masz jeszcze te lody? Są pycha..... Dzisiaj kupiłyśmy wafelki do lodów, z szuflady wygrzebałam łyżkę do robienia kulek i wreszcie bezkarnie jemy lody najlepsze na świecie bo z dobrej śmietany, mleka, jajek z dobrej ekologicznej farmy i smaczne przede wszystkim, a przepisów na lody jest tak dużo, że jedynym problemem jest, czy nasza maszyna da radę przeżyć lato. Najwyżej jeszcze raz odwiedzimy carboot.
A dzisiaj czułam całkiem pozytywnie, więc spod stołu wyciągnęłam mój karton skrapów, kupiony jeszcze przed diagnozą, a dotarł do mnie już po i co na niego patrzyłam, to wstępowały we mnie siły, bo cel musiał zostać osiągnięty i dzisiaj karton wywędrował spod stołu i zaczęłam sklejanie do pierwszych kartek pudełkowych. Muszę trochę kartek porobić na czerwiec i lipiec i nie ma, że się nie chce, bo zobowiązania trzeba dotrzymywać ;)


1 komentarz:

DARIA-ART pisze...

Jest moc i w Tobie i obok Ciebie. A pchle targi UWIELBIAM! i każda rzecz z takiego cieszy kilkakroć razy więcej niż ze zwykłego sklepu. Do roboty - skrapki czekają :P