13 kwietnia 2015

Wizyta nr 1 przed szpitalem.

Miało być do 12 tej, a skończyło się na 13:30. Powieki same mi opadają i spać się chce, ale jak tu spać, kiedy za oknem słońce, 17 stopni i tak ma już zostać do lata.
No ale szybko od początku i po kolei. Dojechałyśmy do szpitala na 8:30 i zaczęło się od testów na MRSA, badania moczu i pobieżnego wywiadu, po którym zostałam skierowana na EKG i blood test czyli badanie krwi, tym razem od oznaczenia wszystkiego co potrzebne przy transfuzjach, AIDS, i kilka innych badań których nie rozszyfrowałam. Nie ma to jak pełne spektrum wiedzy na swój temat. Tu na badaniach nikt nie oszczędza, po to jest procedura, że wszystko w niej musi być odhaczone.
Z wynikami EKG wróciłam w zamkniętej kopercie. Jak mówią: serce jest ok, ale uzupełnili wszystkie dane co do serca z chrapaniem włącznie. Wróciłyśmy i tym razem pani anestezjolog i długa teczka wywiadu który musi być zrobiony. Znowu przerwa i kolejny wywiad, sprawdzenie i uzupełnienie pytań, tym razem przez panią chirurg. No i na koniec dowiedziałam się że w czwartek o 17tej zgłaszam się do szpitala na planowanie pobytu, czyli jak pod pełną narkozą mają mi założyć urządzenie do radioterapii i jak to będzie działało, co ja będę musiała, co będą robili poszczególni lekarze i pielęgniarki. Więc będą dwa dni planowania. Dwa dni w domu z rodziną i pięć dni w szpitalu, usypiania, wybudzania, usypiania, wybudzania i będę trochę skołowana ale zadbają, żebym czuła się komfortowo na ile to możliwe.
Łóżko dostanę ze wspomaganiem, bo jeżdżenia po szpitalu będzie dużo. Mam się zrelaksować do czwartku i wtedy zaczniemy kończyć co zaczęte. I tym oto sposobem dobrnęłyśmy do 14:02 i mogłyśmy wreszcie wrócić do domu. Malwina po nocy w pracy była już bardzo zmęczona, tłumacz został odmówiony, bo Malwina świetnie daje sobie radę z tłumaczeniami, a też zna odpowiedzi na większość pytań z mojego życiorysu. Niemniej dzisiaj bałam się chyba bardziej o nią niż o siebie, chociaż niepotrzebnie, bo kierowca z niej bardzo ostrożny i przewidujący.
A teraz wracam do mojej drukarki i testów, chociaż muszę powiedzieć, że to był bardzo dobry wybór i zostało mi testowanie drukowania na płytach i zdjęć z małych papierów miarowych :)   

3 komentarze:

Grazyna pisze...

Dasz sobie rade !!!

Babcia wielofunkcyjna pisze...

Pewno, że dam. Finisz nie jest łatwy, ale to jeszcze bardziej nakręca do zwycięstwa :)

GalaFilc pisze...

Finisz to już brzmi inaczej :)
Cały czas myślę o tobie , jaka jesteś dzielna - dla mnie jesteś bohaterką !!