13 marca 2015

Musisz nie mieć raka....

Zawsze kłóciło się we mnie wychowanie z domu, z moją własną naturą. Rak chyba pozwolił mi wreszcie być sobą. To trochę dziwne, ale kiedy słyszy się diagnozę: rak, wszyscy w około odpuszczają mówienie:
- musisz....
- musisz być najlepsza najlepiej we wszystkim,
- musisz spełniać oczekiwania bliskich,
- musisz być pozytywna zawsze i wszędzie...
- musisz.....
- musisz.....
- musisz....
Każdy z nas słyszy ten tekst w różnych konstelacjach i od wielu bliższych i dalszych ludzi i próbuje sprostać.... po co? No właśnie....
A tu nagle taki psikus, zaczynasz słyszeć, że masz odpoczywać, niczego nie musisz, możesz robić tylko to co lubisz i nagle otaczający świat zaczyna pokazywać ludzką twarz. Nagle okazuje się, że ci co wrzuciliby jeszcze wczoraj na twojego garba wszystko co im do pustego łba wpadło, dzisiaj nabierają wody w usta, a najmądrzejsi nawet potrafią powiedzieć czarodziejskie słowo.

I co się wtedy dzieje? U mnie jest już komplet narzędzi na nowe miejsce pracy. Będę miała status osoby chorej na raka przez 5 lat. W tym czasie kontrole mają potwierdzać, że żadne nowe ognisko nie powstało, a wszystkie skanery będą mówiły, że jestem czysta. Wtedy po pięciu latach takich spotkań kontrolnych na zaproszenie dostanę decyzję lekarską, która uznała swój sukces, że jestem wyleczona w pełni.
Na to własnie liczę na końcu mojej drogi z rakiem. Tego również życzę każdemu, kto na tą drogę wkroczył tak jak ja.... Ostatecznie życie jest pełne niespodzianek nie zawsze najmilszych.
No ale pięć lat nie można nic nie robić, a trochę moich ulubionych zajęć wypadnie z grafika możliwości, więc firma ma w sobie dwa czarodziejskie słowa: Art i craft, żeby łatwo się zawartość zmieniała, zbyt wiele lubię, żeby sobie zakładać kaganiec i nie dotykać nowych technik. Ale zacznę od najmniej wymagającego siły scrapbookingu. Ponieważ tutaj kocha się dawanie kartek przy każdej okazji i każdemu to myślę, że nie powinno być problemu. A później zobaczymy, czy wrócę do filcowania, ale jestem dobrej myśli, że znajdę nie jeden pomysł do zrealizowania z tym co już się nauczyłam przez lata od wielu wspaniałych ludzi.
Ktoś może się zdziwić, że planuję z rakiem. No to zapytam czy człowiek chory ma się położyć i czekać na śmierć, czy planować że będzie zdrowy i wróci do normalności i życia? Na szczęście w około mnie mnóstwo ludzi wierzących w pełen sukces w leczeniu raka i to oni pozwalają mi wierzyć w mój pełen sukces, chociaż przede mną jeszcze trochę bardzo trudnych dni. Ale nadal cieszę się tym że daję radę bez problemu, że chemioterapia przestała mnie straszyć i daję radę za co jestem wdzięczna mojemu organizmowi, a radio mnie nie poparzyła a i tak stosuje najlepsze E45 z olejem kokosowym na zmianę. Tak sobie ten olej kokosowy testuję... Idealny na stopy, Jedwabne w kilka dni.

2 komentarze:

Grazyna pisze...

No widzisz ." nie ma tego zleggo ..itd" , nareszcie bedziesz mila jedwabne stopy.
Mnie jeszcze czekaja cztery kontrolne badania tj. 4 lata
Do filcowania pewnie nie wroce bo reumatoidalne zapalenie stawu stanelo mi na drodze!
Moze .. pare broszek, bo to najmniejszy wysilek. Pozdrawiam cieplutko

Babcia wielofunkcyjna pisze...

Będziesz zupełnie zdrowa, teraz możesz sięgnąć po książkę Antyrak i popatrzeć co jeszcze w kuchni można poprawić, żeby cieszyć się jedzeniem zdrowo i bez raka. A zapalenie stawów to wcale nie przyjemne ale trzeba poszukać jak nad tym zapanować.... A pomysłów przecież na robótki nam nigdy nie zabraknie :))) Pozdrawiam cieplutko i tęsknie za Twoim blogiem.....