Wczoraj telefon od rana do szpitala, bo nie ma to jak zaliczyć ściany w oczekiwaniu na wynik. Jeszcze trochę, a nauczę się chodzić po suficie bez podparcia. No ale dzisiaj przyszedł list z zaproszeniem na wizytę do mojego doktora i znowu mam problem z sobą. Do tej pory każda taka wizyta kończyła się mało przyjemnym stwierdzeniem: na materiale dowodowym widzimy coś takiego lekko niepokojącego i trzeba wykonać jeszcze dodatkowe badania. Teraz mam usłyszeć czy moje płuca nie doznały przerzutów, bo jeśli doznały, to.... ma ktoś kapsułki cyjanku na wszelki wypadek? Słowo, że żartowałam i słowo, że mój żart ostatnimi czasy stał się strasznie cyniczny. No ale jakieś przywileje z powodu choroby wypada sobie wykopać i kultywować.
Ale jak o raku, to powiem, że odrabiam lekcje i wiem, że wszyscy zgodnie twierdzą, że 50% sukcesu to nasze nastawienie, więc jakby co, to mój krab jest mało istotny, a właściwie go nie ma, tylko medycyna twierdzi inaczej. Wszystko co mnie na dzisiaj interesuje, to jak sobie z nim radzi te statystyczne 5% błędu, który żyje mimo diagnoz o szybkim zejściu. Niektóre metody są jak ze średniowiecza i te zostawiam na stan beznadziejny, a teraz zajmuję się tymi bardziej racjonalnymi.
Dużo w sieci piszą o witaminie B17. Ponad 50 lat temu biochemik Ernst Krebs zidentyfikował witaminę B17 oraz przyjął hipotezę, że rak jest skutkiem niedoboru w naszym organizmie witaminy B17. Bardzo mało jest jej w naszym codziennym jedzeniu, a tym samym w naszych organizmach. Witamina B17 to inaczej amigdalina. Co prawda nie wpadłoby mi do głowy pójść do apteki i bez wiedzy lekarza łykać jakieś witaminki, ale artykuł był na tyle intrygujący, że zaczęłam szukać, w czym przede wszystkim występuje ta witamina. I żeby nie być gołosłowną, to większość produktów, które zalecają książki o naturalnym wspomaganiu leczenia raka, zawierają witaminę B17.
Witamina B17 występuje
w owocach:
kiełkach:
nasionach:
trawach:
kaszach:
i także:
Według E. Krebs, aby przyswoić dzienną dawkę witaminy B17 należy po pierwsze, zjadać całą zawartość "witaminy B17", czyli owoce w całości (z nasionami włącznie), ale nie należy jeść większej ilości nasion ponad te, które były w całym zjedzonym owocu.
Na przykład: Jeżeli zjesz dziennie 3 jabłka (w całości z pestkami), to nie musisz już zjadać dodatkowych pestek z jabłek.
Po drugie, jedno jądro pestki z brzoskwini lub moreli na ok 4,5 kg masy ciała uważa się za więcej niż wystarczająca ilość w profilaktyce raka, choć dokładna liczba może się różnić dla osoby z indywidualnym metabolizmem i nawykami żywieniowymi.
Na przykład: człowiek o masie 77 kg może zjeść 17 jąder pestek moreli lub brzoskwini na dzień i będzie to biologicznie rozsądna ilość "witaminy B17".
I należy pamiętać, że jak we wszystkim, niedobór jak i nadmiar szkodzi.
Ja po prostu racjonalnie wrzuciłam z listy po dwa składniki do jadłospisu, codziennie staram się, żeby to były dwa inne składniki i zobaczymy co z tego wyniknie. Nadal nie czuję się chora na raka. Czasem jestem tyko trochę zmęczona. tylko mój organizm tak ma, nie chce uwierzyć w chorobę, nawet jak to pisze czarne na białym i dużymi literami....
Ale jak o raku, to powiem, że odrabiam lekcje i wiem, że wszyscy zgodnie twierdzą, że 50% sukcesu to nasze nastawienie, więc jakby co, to mój krab jest mało istotny, a właściwie go nie ma, tylko medycyna twierdzi inaczej. Wszystko co mnie na dzisiaj interesuje, to jak sobie z nim radzi te statystyczne 5% błędu, który żyje mimo diagnoz o szybkim zejściu. Niektóre metody są jak ze średniowiecza i te zostawiam na stan beznadziejny, a teraz zajmuję się tymi bardziej racjonalnymi.
Dużo w sieci piszą o witaminie B17. Ponad 50 lat temu biochemik Ernst Krebs zidentyfikował witaminę B17 oraz przyjął hipotezę, że rak jest skutkiem niedoboru w naszym organizmie witaminy B17. Bardzo mało jest jej w naszym codziennym jedzeniu, a tym samym w naszych organizmach. Witamina B17 to inaczej amigdalina. Co prawda nie wpadłoby mi do głowy pójść do apteki i bez wiedzy lekarza łykać jakieś witaminki, ale artykuł był na tyle intrygujący, że zaczęłam szukać, w czym przede wszystkim występuje ta witamina. I żeby nie być gołosłowną, to większość produktów, które zalecają książki o naturalnym wspomaganiu leczenia raka, zawierają witaminę B17.
Witamina B17 występuje
w pestkach:
- jabłek,
- moreli,
- wiśni,
- nektarynek,
- brzoskwiń,
- gruszek,
- śliwek,
w owocach:
- jeżyn,
- leśnych jagód,
- aronii,
- żurawiny błotnej,
- dzikiego bzu,
- maliny,
- truskawek,
- fasoli,
- ciecierzycy,
- fasoli półksiężycowej,
- fasoli ozdobnej,
- gorzkich migdałach,
- orzechach makadamia (podobne do laskowych),
- orzechach nerkowca,
kiełkach:
- soczewicy,
- fasoli mung,
nasionach:
- lnu,
- sezamu,
- chia (szałwia hiszpańska),
trawach:
- akacji (Acacia Mill.),
- alfalfa (skiełkowanej),
- wodnych trawach,
- sorgo alepejskiego (Sorghum halepense (L.) Pers.),
- trojeści amerykańskiej (Asclepias syriaca),
- pszenicy,
kaszach:
- owsa,
- jęczmienia,
- brązowego ryżu,
- gryki,
- chia,
- lnu,
- prosa,
- żyta,
- wyki,
- pszenicy (jagody).
i także:
- pędach bambusa,
- roślinie fuschia,
- Sorgo (Sorghum Moench),
- dzikiej hortensji.
Według E. Krebs, aby przyswoić dzienną dawkę witaminy B17 należy po pierwsze, zjadać całą zawartość "witaminy B17", czyli owoce w całości (z nasionami włącznie), ale nie należy jeść większej ilości nasion ponad te, które były w całym zjedzonym owocu.
Na przykład: Jeżeli zjesz dziennie 3 jabłka (w całości z pestkami), to nie musisz już zjadać dodatkowych pestek z jabłek.
Po drugie, jedno jądro pestki z brzoskwini lub moreli na ok 4,5 kg masy ciała uważa się za więcej niż wystarczająca ilość w profilaktyce raka, choć dokładna liczba może się różnić dla osoby z indywidualnym metabolizmem i nawykami żywieniowymi.
Na przykład: człowiek o masie 77 kg może zjeść 17 jąder pestek moreli lub brzoskwini na dzień i będzie to biologicznie rozsądna ilość "witaminy B17".
I należy pamiętać, że jak we wszystkim, niedobór jak i nadmiar szkodzi.
Ja po prostu racjonalnie wrzuciłam z listy po dwa składniki do jadłospisu, codziennie staram się, żeby to były dwa inne składniki i zobaczymy co z tego wyniknie. Nadal nie czuję się chora na raka. Czasem jestem tyko trochę zmęczona. tylko mój organizm tak ma, nie chce uwierzyć w chorobę, nawet jak to pisze czarne na białym i dużymi literami....
2 komentarze:
czwartki będą mi się śniły po nocach ... Trzymam kciuki i czekam na wieści USS
Mi już się śnią... Przynajmniej nie czekam sama :)))
Prześlij komentarz