Zaczęłam ostatnio liczyć lata mojej emigracji i wyszło mi coś koło ośmiu lat poza krajem. Mało? Dużo? Mało, żeby powiedzieć wiem wszystko, dużo żeby mieć już jakiś obraz miejsca w którym żyję.
Kiedy patrzę na zdjęcia sprzed tych ośmiu lat, zastanawiam się, skąd we mnie było tyle siły, żeby zdecydować się na tak szybkie przeformatowanie życia. Z bardzo monotonnego życia od pierwszego do pierwszego, skok w niewiadomą, jaką był ten wyjazd na wyspę.No tak, kiedy patrzę na zdjęcia z tamtych czasów, przypominam sobie myśli, które błąkały mi się po głowie. Córka pracowała na pełen etat i nikła w oczach. Jej szacowny małżonek całe dnie spędzał z laptopem na kolankach, zapominając że jest ojcem i mężem, czyli że ma poza graniem jakieś obowiązki. Wiedziałam, że mimo że potrafię nie wtrącać się w życie córki, muszę zadbać o wnuczkę, żeby córka nie straciła pracy, żeby wnuczka miała opiekę itd.
Oczywiście, początki były trudne, żeby nie powiedzieć że bardzo trudne. Ale byłyśmy z córką zdesperowane dla dobra najmłodszej. Jej rozwój, jej edukacja i bezpieczeństwo było priorytetem dla nas obu, To jak samo napędzająca się maszyna. Nie ma lepszego motywatora, niż kochany dzieciak, który cieszy się normalnością i zaczyna czuć się bezpiecznie bez tatusia, który nie rozumie, co to znaczy wymienić pieluchę, czy nakarmić dziecko, bo żona jest w pracy.
Zbyt głupi, czy raczej nastawiony na nienawiść w stosunku do wszystkiego co nie podporządkowuje się jego pomysłom. Ale spoko, to już nic nie znaczy, a lada moment stanie się powietrzem.
Są ciekawsze tematy. Od jakiegoś czasu córka dojrzewała do naszego starego pomysłu z pracownią obok kuchni. Obie lubimy czasem porządzić w kuchni i obie mamy zupełnie odmienne gusty w kuchni, ale otwartość na nowe pomysły. Dlatego lubimy smakować, to co wymyślamy i sporo z tych pomysłów zostaje w naszej codzienności na dłużej.
No i usłyszałam:
- Mamo, tym razem to ja ogarnę jak to ma wyglądać i masz nie wchodzić, aż powiem, że skończyłam.
- Ale wiesz, że chcę robić wędliny, ciasto itd.?
- Tak i miód i wędzenie i ryby i wszystko co nam wpadnie do głowy, byle bez przesady.
Wytrzymałam cały tydzień i powiem, że warto było czekać i się nie wtrącać.
- Ale wiesz, że chcę robić wędliny, ciasto itd.?
- Tak i miód i wędzenie i ryby i wszystko co nam wpadnie do głowy, byle bez przesady.
Wytrzymałam cały tydzień i powiem, że warto było czekać i się nie wtrącać.
Pomyśleć, że kilka lat temu, kuchnia wydawała się duża, a dzisiaj pokój przy kuchni pozwoli nam na odrobinę swobody tworzenia. Ostatecznie mnie wciągnęło robienie wędzonek i kiełbas, a Malwina ma już czwarty ul gotowy do zasiedlenia. Więc musi być gotowa na porcjowanie miodu, a ja nie odpuszczę tworzenia wędzonek.
Kocham to wspólne życie i tę swobodę, z której korzystamy wszyscy.
Mam wszystko, co jest mi potrzebne do szczęścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz