Całe szczęście że luty dobiega już końca. Mam go szlachetnie dość. Jedna grypa ledwie się skończyła, dopadła mnie druga bardziej zdradliwa, bo bez gorączki, kaszlu, ale za to z takim bólem mięśni i kości, że zastanawiałam się kilka dni do którego lekarza się udać, a może od razu do kostnicy bo wstawanie z łóżka i jakiekolwiek funkcjonowanie to była męka. Na szczęście moje dziecię drogie puknęło tu i tak i stwierdziło: grypa i marsz do łóżka. Dostałam pakiet leków grypowych. Od polskiej Aspiryny, gripexu po angielskie wszystkie wersje Lemsipu. Po dwóch godzinach ból poszedł w diabły a ja zaczęłam płynąć we własnym pocie i tak już trzeci dzień ciurkiem i bez prawa do dyskusji o wstawaniu, czy ubieraniu się. Leżeć, nie dyskutować i tak aż do wypocenia zarazków czy bakterii albo innych stworzeń. Dzisiaj jest już lepiej, bo odezwał się kaszel i pokazał jak głęboko wlazły te zarazki. No nic, wypacanie działa, więc uwierzyłam że to nie rak zjada mnie od środka poczynając od miednicy i idąc kręgosłupem do głowy. Prawda że schizy około rakowe są porażające i strasznie dołujące. A kiedy nogi nie chcą trzymać pionu to już człowiek głupieje na potęgę.
Ale nic to, dzisiaj jest już całkiem dobrze, znaczy nadal leżę i się pocę jak w saunie, ale już mnie nic nie boli (ilość paracetamolu w tych lekach jest odpowiednio duża), Myślę, że tym razem się uda i pogonię grypsko. Kto by pomyślał że tak spadł mi system odporności.... Kolejny problem do rozwiązania na wiosnę.
Ale nie o tym chciałam pisać dzisiaj. Przeczytałam że w Polsce przy IIIC odpuszcza się radioterapię i po operacji podaje ostrą chemię. No i tak sobie myślę, że mnie odmówiono operacji, żeby nie rozsiać raka przy IIB i podano chemię i radioterapię w punkt. Radioterapia była z tych najsilniejszych, żeby jak twierdził lekarz wybić guza jak bardzo się da, a chemią dobić, czy odwrotnie. Jasne że skutki uboczne itd są, ale ja żyję, a rak raczej nie.
Całe szczęście że trafiłaś do normalnego lekarza poza Polską i teraz czekam na info o zbieraniu kasy na radioterapię i godne leczenie. Pewnie teraz mnie rozumiesz, kiedy piszę o różnicach między leczeniem w Polsce a tym poza krajem....
A ja dzisiaj znowu .... no dobrze, spróbuję się przespać, bo jutro kolejny dzień leżenia plackiem i wywoływania siódmych potów :) Muszę być zdrowa, bo w marcu ostatnie testy krwi, a później już tylko CT z kontrastem i .... zaklinam rzeczywistość, ma być dobrze.....
Ale nic to, dzisiaj jest już całkiem dobrze, znaczy nadal leżę i się pocę jak w saunie, ale już mnie nic nie boli (ilość paracetamolu w tych lekach jest odpowiednio duża), Myślę, że tym razem się uda i pogonię grypsko. Kto by pomyślał że tak spadł mi system odporności.... Kolejny problem do rozwiązania na wiosnę.
Ale nie o tym chciałam pisać dzisiaj. Przeczytałam że w Polsce przy IIIC odpuszcza się radioterapię i po operacji podaje ostrą chemię. No i tak sobie myślę, że mnie odmówiono operacji, żeby nie rozsiać raka przy IIB i podano chemię i radioterapię w punkt. Radioterapia była z tych najsilniejszych, żeby jak twierdził lekarz wybić guza jak bardzo się da, a chemią dobić, czy odwrotnie. Jasne że skutki uboczne itd są, ale ja żyję, a rak raczej nie.
Całe szczęście że trafiłaś do normalnego lekarza poza Polską i teraz czekam na info o zbieraniu kasy na radioterapię i godne leczenie. Pewnie teraz mnie rozumiesz, kiedy piszę o różnicach między leczeniem w Polsce a tym poza krajem....
A ja dzisiaj znowu .... no dobrze, spróbuję się przespać, bo jutro kolejny dzień leżenia plackiem i wywoływania siódmych potów :) Muszę być zdrowa, bo w marcu ostatnie testy krwi, a później już tylko CT z kontrastem i .... zaklinam rzeczywistość, ma być dobrze.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz