18 marca 2016

Bąble na stopach i pierwsze dwie mile za mną.


Ja to mam nieźle narąbane. Wleźć na bieżnię na boso i łazić tak długo, aż coś mnie pod stopą zaczęło podpiekać. Dopiero się połapałam, że jak się dwie mile lezie na boso po chodniku, to też się porobią bąble. Noc to, dostałam reprymendę od córki i cały pakiet wytycznych jak należy truchtać z pokazaniem palcem moich butów do biegania, co sobie grzecznie siedzą pod schodami czyściutkie i nieskażone bieganiem.... No nic to,  dwie mile mam za sobą. Co prawda już wiem jak przestawić liczenie na kilometry, ale mieszkanie na wyspie zobowiązuje, a do tego waga w lb jest jednak jakby bardziej wkurzająca, a tym samym ma większą motywację do rozruszania mięśni. Czyli od dzisiaj przestawiam się na mile, lb, cale, in itd. Tylko galony mnie w żaden sposób nie lubią i ich nie pojmuję. Do cup'ów kupiłam zestaw miarek i jakoś ogarniam przepisy bardzo angielskie. Ostatnio skręciłam kilka kwiatków i będę kręcić dalej, jak tylko pozwolą mi się zamykać w swoich czterech ścianach.  
A w niedzielę gnamy na kręgle i mam grać bezdyskusyjnie.... Ostatni raz grałam w kręgle prawie 30 lat temu. Nawet mi się ta zabawa podobała, chociaż tor był kryty grubą gumą a do kręgli biegało się kawał, żeby je poustawiać. Teraz ma być jak w filmie. Czyli zrobię zdjęcia to zobrazuję współczesną rzeczywistość. A ponieważ wnuczka już zasnęła po oglądaniu z babcią w łóżku filmików kręconych dwa lata temu i słuchaniu polskich bajek, za oknem sąsiad przywołał już swojego kota i zapadła cisza w około to ja też znikam pospać, bo jutro rodzina ma wolne i trzeba na taką sobotę mieć dobry zapas sił.

Brak komentarzy: