7 kwietnia 2015

Półmetek za nami.

Pobudka o 7 rano.... masakra.....
- Mamo wstajemy, dzisiaj ostatni dzień!
- Ale ja nie chcę, nie mam siły, jest mi źle.... - córka zaspana siada na łóżku i chwyta za łapkę.
- Mamo a pomyśl, że dzisiaj po południu położysz się i już nigdzie nie jedziemy, nikt nie będzie mówił co mamy zrobić i tak będziemy się leniły do niedzieli...
- Brzmi kusząco córcia, masz rację, nie mogę na finiszu odpuścić...
- Nie możesz bo zepsują nam koniec tygodnia, i wolne przepadnie, za dobrze nam idzie, żeby zrezygnować.
No i zbieram się, ubieram tak żeby przeżyć te kilka rozbierań i ubierań żeby to wszystko dzisiaj minęło bez niespodzianek. Czyli tabletki na metal, wymioty, różne dziwne pomysły mojego body i już jestem gotowa do drogi.
Najpierw MRI, długi wywiad, no ale może to taki wybitnie dokładny technik. Nie, po prostu w maszynie zamknęli mnie na 45 minut, aż prawie wpadłam w panikę, że o mnie zapomnieli i poszli na piwo. Na koniec trochę otumaniona pytam, czy nie będzie to badanie kolidowało z ostatnią radioterapią, którą mam za godzinę.
- To były zdjęcia, tamto to promienie. Wszystko jest prawidłowo. - Przepraszam, że pytam i słyszę - Kto nie pyta, ten nie wie. Należy pytać, żeby wiedzieć. - Oczywiste, ale jak często nie dostrzegane.
Ostatnia radioterapia tutaj, uściski, pożegnania, życzenia pomyślności i już tylko spotkanie z doktorem i pielęgniarką. Standardowa lista pytań o wszystko włącznie z tymi o rodzinę i psychologa. Moje pytanie jest zawsze to samo.
- Na jakim etapie ubijania raka jesteśmy? - a że na to pytanie odpowiedzi na razie nie ma to nie chcę powtórki z opowiadania jak wygląda finisz kuracji. O to zapytam za tydzień i też mi od tego wiedzy nie ubędzie, a straszyć się nie zamierzam.  Teraz przede mną tydzień samych przyjemności, już Maciek wiezie mi drukarkę moją wymarzoną do scrapbookingu, Jurek kończy zadaszenie nad naszym patio, Malwina planuje wyjazdy na wypoczynek krótki, ale nad morzem, żebyśmy wszyscy zregenerowali siły na ten najtrudniejszy tydzień szpitalny. To będzie dla nas wszystkich potężne wyzwanie. tyle, że nas na takie wyzwania stać .....

3 komentarze:

GalaFilc pisze...

Myślenie że wieczorem /jutro juz będzie "po" zawsze pomaga stanąć i ruszyć - sprawdzone :)
To teraz na pewno testujesz drukarkę :)

Babcia wielofunkcyjna pisze...

Drukarka zainstalowana, skalibrowana, ma już swoje miejsce na biurku i czekam na jutrzejszy dzień, bo bindownica różowa idzie a ja mam pomysł na ćwiczenia dla Dominiki :)))) Będzie prosty test drukarki, bindownicy i foliarki w jednym ;))) Dominika dzisiaj na słowo: nie rozrabiaj jak chcesz mi jutro pomagać.- stwierdziła krótko: - no dobrze babcia, będę grzeczna. :D Idealne dziecko :D

GalaFilc pisze...

jak cię słyszę !!!!