5 grudnia 2012

Ukiś kapustę na surówkę

Zawsze miałam problem z ukiszeniem kapusty w domu. Za ciepło, na balkonie za zimno, proces fermentacji nie przebiegał tak jak należy, a ta kupowana w sklepie nie zawsze nadawała się do surówki. Surówki babci były takie aromatyczne i smaczne a mi wychodziły jakieś bez wyrazu. W smaku nie najgorsze, ale bez tego czegoś. Aż natknęłam się na przepis Magdy Gessler i wyszło idealnie.

Kupiłam dwie główki kapusty na rynku i poszłam na łatwiznę, z braku szatkownicy kapustę zszatkowałam w robocie i wyszły 4 kg poszatkowanej drobno kapusty.

Więc odmierzyłam:
80 g soli kamiennej grubej z Wieliczki
80 g kminku
40 g nasion kopru
2 listki bobkowe
2 ziarenka ziela angielskiego

Tą mieszanką przypraw i soli zasypałam kapustę i chwilę przemiędliłam, teraz przerwa na kawę ( u mnie to zawsze prawie godzinka) i wróciłam do maltretowania kapusty. Ubijania, gniecenia, kiedy puściła soki przykryłam grubą czyściutką pieluchą tetrową i odstawiłam na parapet bez grzejnika pod spodem. Wtedy temperatura jest bliska 17 stopni. Trzy dni pracowała a ja codziennie ją trochę nakłuwałam kijkami do maltretowania głodnych w Chinach i ubijałam żeby wyszły z niej gazy.
Trzeciego dnia wieczorkiem przełożyłam do kamionki, a co się nie zmieściło do mojej niewielkiej kamionki, wcisnęłam do szklanego, wyparzonego słoja, zakręciłam i w stawiłam do lodówki.
Po 3 tygodniach miałam super kapustę do zimowych surówek. Zapach, smak i ta satysfakcja, że wyszła mi babcina kapustka był nieoceniony.

Smacznego!

Brak komentarzy: