5 marca 2010

Dzień kobiet już za momencik.



Lada moment dzień kobiet, które niektórzy nazywają komunistycznym świętem. Fakt kojarzy się często z widoczkiem z zakładów pracy pod tytułem: buźka, klapa, rączka, goździk. Ewentualnie zamiast goździka, rajstopy dla wszystkich kobiet jeden rozmiar ;)

Ale ja kocham ten dzień, jak każdy, w którym można dostać prezenty. Niech mi ktoś powie, że nie lubi prezentów. Ja takich nie znam. A ja od lat tego dnia robię sobie prezenty, bo kwiatki dostaję od czasu do czasu od osobistego, albo tak jak ostatnio kupujemy razem jakiegoś storczyka w markecie, bo do marketu on nie pasuje, a u nas tak idealnie się komponuje.
Dziś zrobiłam sobie kobiece prezenty, czyli blendę z warstwą dyfuzora, żeby nie płakać jak słońce nagle wyjdzie za chmur i wyciska łzy z oczu mojej modeliny, do tego zakupiłam 3 książki o fotografii, w tym jedna dla męża, bo o męża ponoć należy dbać. A całość przypieczętowałam akumulatorkami, bo po ostatniej sesji miałam jakieś przeczucie, że na kolejnej może zabraknąć prądu w aparacie dla odmiany. A teraz jestem szczęśliwa bo wynegocjowałam, że wszystkie przesyłki dotrą do mnie dokładnie w dzień kobiet :)
Ciekawe, czy będę zaskoczona ;)

2 komentarze:

Anonymous pisze...

U mnie dzień kobiet sprowadzi się do "Dnia dla Mnie". Gdzie słowo "Mnie" celowo napisane jest z wielkiej litery. Mam bowiem zamiar sprawić sobie przyjemności cielesne jak np: długa, ciepła, pachnąca kąpiel, oraz przyjemności dla duszy, czyli spędzić czas w doborowym towarzystwie starych znajomych.
ini

Sanchez pisze...

No iiiii... tak mnie gania żeby komentować napisać sensownego nic nie raczy. Pochwal się chociaż czyś zaskoczona była.