21 maja 2016

Taka zwykła sobota.

Jakby ktoś się pytaj jak wygląda dzień babci leniuchującej to dzisiejszy dzień jest takim przykładem lenistwa, które ostatnio coraz częściej mnie dopada.
Czyli żeby nie było, wstaję całkiem przyzwoicie coś między ósmą a dziewiątą rano, ale bywają dni kiedy do południa nie wstaję bo nie mam zupełnie siły i nikt nie twierdzi, że to nie jest normalne. Na szczęście coraz mniej mam takich dni i od kilku dni nawet nie biorę leków na depresję. Myślę, że lato jest dobrym czasem, żeby zawalczyć o moje dobre samopoczucie bez leków. Zawsze mogę zrobić krok do tyłu i za jakiś czas spróbować znowu, więc jestem dość pozytywnie nastawiana do wyzwania i powinno się udać. Ale nie przesądzam niczego i robię swoje.
Więc dzisiaj obudziła mnie córka o bladym świcie po ósmej z tekstem:

- Jak spałaś mamo? Zejdziesz na kawę? 
- A zrobisz? Bo jak tak to schodzę. - żartuję sobie gramoląc się z łóżka. No a później wszystko potoczyło się tak szybko.

Malwina pojechała podpisać kolejny kontrakt, wróciła i znowu z tatą pojechała po rynny do swojego pomysłu na truskawkową plantację na ścianie. A  że po drodze zahaczyli o chiński sklep, to po powrocie nie było wyjścia. Ja też chciałam. Ostatecznie poszatkowałam osiem kilo kapusty do kiszenia w słoje, bo surówka z kiszonej kapusty nie przestaje smakować moim domownikom, Nie wspomnę, że w międzyczasie byłyśmy w sklepie, przygotowałam obiad, porobiłam zdjęcia. Poskładałam pranie do prasowania. Nie spuszczałam oka z wnuczki, chociaż ona dzisiaj bardziej zajęta małymi kotami niż rozrabianiem. Zdecydowała zostać kocią mamą, jak kiedyś jej mama i faktycznie kociaki nie odstępowały jej na krok. Mają moje dziewczyny podejście do zwierząt jak mało kto. Złoty środek jak marzenie. Maciek też kocha zwierzęta i potrafi się nimi opiekować jak najlepszy weterynarz. Zresztą kto u nas w domu nie dba o resztę domowników? Chyba tylko Dominika i dziadek miewają z tym problem i niech się nazywa, że obydwoje z racji wieku tak mają ;)))
Coś o chińskim sklepie. Posiadanie firmy bywa bardzo przydatne i tym sposobem mam zieloną herbatę w proszku do ciasta. Zobaczyłam jakiś czas temu to zielone piękne ciasto i szukałam zielonej herbaty, żeby je zrobić, ale kupowanie produktów żywnościowych na eBay jest zbyt ryzykowne jak dla mnie, więc zastanawiałam się, jak zdobyć produkt wzorcowy, a tu nie dość że górna półka to jeszcze ze sklepu dla gastronomi chińskiej.  Od ilości herbat zielonych i makaronów ryżowych zakręciło mi się w głowie, więc pewnie nie raz tam jeszcze zajrzymy. Muszę tylko przejrzeć pomysły na kuchnię chińską dla laika i spróbować czegoś nowego się nauczyć. A na razie kilka zdjęć z naszego ogródka, czyli czarne tulipany i czarne kalie, truskawki i poziomki, nasza kwitnąca bez opamiętania hoja i nowy wylęg pająków... a na deser wielki słój syropu pinii na jesień.










A jutro ma być jeszcze bardziej pracowicie ..... chyba pójdę na wagary....

Brak komentarzy: