19 listopada 2017

Pożegnanie (niedokończone)

Nie powinnam dzisiaj pisać... nie powinnam właściwie dzisiaj nawet odpalać komputera, bo w mojej głowie jest jeden wielki kociokwik myśli wszelakich. Od tych smutnych, bo już nigdy więcej, do tych radosnych, bo przecież bywały i radosne chwile, które zostaną zawsze w mojej pamięci, aż do tych, które staram się wymazać z pamięci. bo nic z nich już nie wyniknie, a już dawno wszystko co można było z nich pozytywnego wycisnąć to wycisnęłam do ostatniej kropli.
Mówią, że nic już nie będzie takie samo, i to prawda, bo cząstka mnie odeszła i już nie mam nad sobą nikogo, kto ....
Ech życie jest kruche, krótkie i pełne wydarzeń, które nas kształtują w takie, a nie inny sposób.
Jedno co jest w nim niezmienne, to to że mija bezpowrotnie, a to co jest pomiędzy narodzinami, a śmiercią tylko w pewnym (raz większym, raz mniejszym) stopniu zależy od nas samych.

Piszę ten tekst już kilka dni i nie mogę skończyć, po prostu jeszcze nie nadszedł czas na niego. Jednak nie potrafię iść dalej, więc zawiśnie i pewnie do niego wrócę za jakiś czas jak emocje takie jak żal, smutek, gniew, rozpacz, ukojenie itd wrócą na swoje miejsce i nabiorę właściwego dystansu do faktów.