21 maja 2014

Flowers from very nice Norfolk

No to kolejny dzień mija powoli. Od rana lekcje angielskiego z najfajniejszymi ludźmi do nauki języka, czyli klimaty bułgarsko-litewsko-polsko-czesko-kurdyjskie pod kierownictwem tureckiej nauczycielki. Yusuf się dzisiaj wymigał z lekcji i chyba zasłużył na klapsa, za wsiadanie do auta na siedzenie zabronione dla Yusufa  i jak czyta, to niech wie, że ja wiem ;>

No ale wracając do lekcji, to dzisiaj były ćwiczenia w mówieniu na temat: I like, I love, I don't like, I hate....
Tym sposobem dowiedzieliśmy się trochę o sobie nawzajem i nawet pytania, jak i odpowiedzi wychodziły nam całkiem zgrabnie. Na końcu zdania stały się bardziej rozbudowane i .... musiałam wcześniej wyjść, bo miałam umówione spotkanie z panią od pracy. Powoli i ten temat ogarnę. Tylko ten angielski musi być bardziej komunikatywny i nie chcę słyszeć, że nie muszę tak doginać. Muszę, bo czas nie stoi w miejscu, a ja nie lubię czasu marnować.
Po drodze ze spotkania kupiliśmy pakiet nowych farb i jutro możemy tworzyć kolejne dzieła. Mam kilka pomysłów, moja córka ma ich tłum, a wnuczka jest już artystką, bo dwie koszulki własnoręcznie pomalowała i nosi bez prawa odmowy, bo autorskie koszulki jak najbardziej należy nosić :)

A po całej zabawie w malowanie, dzisiaj było ogarnianie ogrodu, sadzenie kwiatków i warzyw w ilościach smakowych, a na koniec dnia, obrabianie fotek z kwiatkami z Old Catton i tymi z Norfolku złapanymi przy okazji, a efekt poniżej:















I to by było na tyle, w tym nudnym i monotonnym dniu, a teraz idę odrobić pracę domową, czyli Homework i wreszcie obejrzeć jakiś film.

Brak komentarzy: