6 września 2012

Już wrzesień?

 Ostatnio sporo się dzieje i coraz trudniej złapać chwilę i napisać kilka słów. Czeka do opisania lekcja z Galiną, na której powstał wspaniały szalik, mój ukochany i w zestawie do kapelusza będzie idealny na jesień dla pani kochającej fiolety:



















Robiłyśmy go na cztery ręce dobrych 6-7 godzin, ale warto było, bo efekt jest :taki jak widać na zdjęciu. Ostatnio mój szanowny małżonek bardzo zaangażował się w mój warsztat filcowy i tym sposobem kupiony przeze mnie kołowrotek na wakacyjnej giełdzie staroci zaczyna nabierać porządnego wyglądu, a sądzę, że niedługo zacznie działać i będę mogła uczyć się sztuki kręcenia wełenek. Wiedzy praktycznej nigdy dość, a wełenka ręcznie umotana przy filcowaniu zawsze się przyda, nawet ta z czasu nauki i niedopracowana technicznie.


 











Ostatnio wszystkie narzędzia do filcowania konserwuję farbą do drewna, która co prawda lekko przyciemnia drewno ale wsiąka w nie i zabezpiecza przed mokrym, którego w czasie filcowania na mokro jest dużo ;)

Na koniec chwalę się prawidełkami, które dostałam wczoraj od męża. Jakiś czas temu kupiłam na allegro pakiet prawideł/kopyt szewskich licząc, że będę robiła kapcie i będą śliczne jak te robione przez najzdolniejsze dziewczyny, ale po drugich kapciach straciłam zapał. Gwoździki, zadziory dały się we znaki i moje ręce poszły do liftingu. Do tego kopyta okazały się takie trochę w starodawnym stylu, a kapeć nie może mieć kształtu szpilki z poprzedniego sezonu . Zapakowałam więc karton i dałam do wyniesienia do piwnicy, mówiąc jaki błąd popełniłam. Co prawda prawidła kupiłam po 1 pln za sztukę, czyli 2 pln za parę, ale błąd pozostaje błędem ;) A wczoraj wracają moje pierwsze dwie pary kopytek i wyglądają tak:






Nie mają żadnych gwoździ, dziur, są pięknie pouzupełniane jakąś masą drewnianą i oczywiście zakonserwowane przed mokrym, no i mają wystrugane czubki tak jak normalne kapcie bez szpiców. Do tego zawiasy zostały uruchomione więc zdejmowanie kapcia będzie łatwiejsze. No i ten tekst:
- Może tak być? Bo jak tak, to resztę mogę Ci też tak zrobić.
Takie prezenty uwielbiam dostawać :)))
Pozdrawiam bardzo ciepło wszystkich moich gości i obiecuję, że zabieram się do pracy twórczej i grzecznie będę odrabiała lekcje, żeby dorównać najlepszym w te klocki :))

4 komentarze:

Finextra pisze...

Szal jest cudowny. A męża gratuluję - to się nazywa wybrać właściwie;-)
Pozdrawiam!

Atelier Biznesu pisze...

Jolu! Ile razy patrzę na Twój szal, wyobrażam sobie jak świetnie się bawiłyście z Galiną tworząc go. Widać serce, radość no i talent i Nauczyciela i Ucznia :) Wielkie brawa!!
Co do prawideł - taki Mąż to skarb! Czapki z głów dla pietyzmu z jakim odrestaurował prawidła (oczywiście czapki filcowe :))
pozdrawiam
K.

Plastusia pisze...

Szal świetny wyszedł. A prawidła po mężowskim
liftingu genialne.

sanddra pisze...

Kasiu zabawa przy robieniu szala była zajefajna :) Bardzo lubię takie twórcze zabawy bo gdzie dwoje w imię filcu się znajdzie to pomysłów nigdy dość, A kiedy już się przegada temat i zacznie praca to jest tak miło że chce sie kolejny raz spotkać przy stole z wełenka i nie tylko ;)