8 kwietnia 2012

Grzesznie wypoczywałam.

Święta, święta i po świętach, jak mawiała moja świętej pamięci Babcia. W tym roku miałam święta lajtowe. Znaczy to akurat tyle, że przygotowanie świąt trwało tyle, co upieczenie ciasta, mięsa i kilku przystawek, a ja miałam dużo wolnego czasu dla siebie.
Nie marnowałam go wcale i tak zaliczyłam spacerki brzegiem morza po kilkanaście kilometrów, co polecam na przewietrzenie myśli każdemu komu myśli płatają dziwne irytujące żarty .
 Po drodze oczywiście był przystanek na odpoczynek bo w moim wieku należy dbać o nieprzemęczanie i ograniczone forsowanie nóg ;)
A w pierwszy dzień Wielkiej Nocy po cichutku przy telewizorku kulałam sobie bransoletki:

 Broszkę z przepisu z youtuba:
 Maczki na uszy:
i to chyba wszystko prócz tego że porobiłam trochę zdjęć nad morzem.


3 komentarze:

Grazyna pisze...

Bardzo mi sie podobaja bransoletki.Kwiatek i maczki tez bardzo wdzieczne.

GalaFilc pisze...

A gdzie tak wysoko siedziałaś?
bransoletki - cud-miód!

sanddra pisze...

To knajpka na dachu dawnego Kombatanta a dzisiejszej po remoncie Perle Bałtyku, kiepskie desery, ale widoki na miasto cudne :)