Nie marnowałam go wcale i tak zaliczyłam spacerki brzegiem morza po kilkanaście kilometrów, co polecam na przewietrzenie myśli każdemu komu myśli płatają dziwne irytujące żarty .
Po drodze oczywiście był przystanek na odpoczynek bo w moim wieku należy dbać o nieprzemęczanie i ograniczone forsowanie nóg ;)
A w pierwszy dzień Wielkiej Nocy po cichutku przy telewizorku kulałam sobie bransoletki:
Broszkę z przepisu z youtuba:
Maczki na uszy:
i to chyba wszystko prócz tego że porobiłam trochę zdjęć nad morzem.
3 komentarze:
Bardzo mi sie podobaja bransoletki.Kwiatek i maczki tez bardzo wdzieczne.
A gdzie tak wysoko siedziałaś?
bransoletki - cud-miód!
To knajpka na dachu dawnego Kombatanta a dzisiejszej po remoncie Perle Bałtyku, kiepskie desery, ale widoki na miasto cudne :)
Prześlij komentarz