22 marca 2010

To nie wina poniedziałku.

Cały dzień spędzony za kółkiem, z wieczorem u wnuczki w szpitalu jeszcze, ale od jutra wracamy do swojego rytmu i trzeba pomyśleć nad sesją pewnego mężczyzny, którego miałam focić dziś, no ale tak jakoś wyszło. Zrobiłam to co sobie założyłam, wymagało to pewnego zachodu, który nawet nie został zauważony, co jakoś nawet mnie nie zdziwiło. Nie zdziwiło, bo takie zachowania ja znam na wyrywki, z górki i pod górkę. Taka samo poczułam się kiedyś wracając w środku nocy trasą w remoncie, nieoświetloną z moją głupią wadą wzroku. Nawet pies z kulawą nogą nie zapytał, jak dojechałam, ważne było nadmuchane ego pewnej osóbki.

No nic, jak stwierdziłam... zrobiłam co wg mojego spojrzenia na rzeczywistość należało zrobić i mogę spać spokojnie. Znaczy wyspać się dziś jak należy, a jutro zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia i nauka mojego nowego nabytku do światła.  Sezon idzie drodzy Państwo, a wraz z sezonem modeliny pięknieją :)

Dziś słonko zwiastowało ciekawe światełko, a z ciekawym światełkiem przyjdzie nowy wymiar portretów :)

1 komentarz:

Sanchez pisze...

Jak modeliny wypięknieją to może i zdjęciom się polepszy? ;D