15 marca 2010

Lada moment.

Lada moment zostanę babcią i tak prawdę powiedziawszy ani się z tego cieszę, ani się tym smucę.

Dlaczego? Bo wszystko jak zwykle moja córka postawiła na głowie. Rok temu spakowała walizkę i wyniosła się z domu na znak protestu, bo śmiałam nie zgodzić się na sex pod moim dachem dwóm nieodpowiedzialnym osobom. Tak, byłam pewna, że jak się zgodzę to będę odpowiedzialna za to co zmajstrują, a wychodzę z założenia, że dzieci wymagają odpowiedzialnych twórców.

Na temat odpowiedzialności na razie zamilknę. Powiem jedynie, że rok obfitował w dwa znamienne zdarzenia: porzucenie studiów, oczywiście Ci najbliżej wiedzieli o tym najpóźniej, a raczej chcieli nie wiedzieć najdłużej, co mnie interesuje tak jak brud za paznokciami bezdomnego Mocka.

A drugie znamienne zdarzenie, to właśnie poczęcie mojego wnuczęcia. Dowiedziałam się o tym fakcie w sposób iście poważny i odpowiedzialny od córki, bo tatuś przyszłego dziecka nienawiścią wprost kipi wszędzie, poza mną a omija dużym łukiem, widocznie z dumy nad swoimi wrodzonymi talentami rodzinnymi.

To że dowiedziałam się od córki, nie wyczerpuje tematu. Ktoś mógłby jeszcze pomyśleć, że dziewczę przyszło i odważnie oznajmiło, że jest w ciąży, kocha i zamierza poukładać coś z głową. Nic bardziej mylnego. Przyszła mama oznajmiła na gygy swój stan i uznała temat za zamknięty. Tym samym zostało mi życzyć jej powodzenia i dużo szczęścia, bo na pewno się przyda, kiedy jej dziecko zapyta, dlaczego tak nienawidzi własną matkę i czy ono też będzie musiało ja znienawidzić, zgodnie z zasadą: ucz się od rodziców wszystkiego co najgorsze, a najlepszego szukaj poza domem.

Brak komentarzy: