12 marca 2010

Ciężko.

Nie ma to jak dzień w którym człowiek dowiaduję się, że ma mięśni i kości więcej niż do tej pory mu się wydawało i do tego każdy z tych mięśni i gnatów uparcie sam chce się zaprezentować w całej okazałości, a że wyleźć i zatańczyć, czy zaśpiewać nie może, to boli od jednego końca do drugiego z różnym natężeniem. Do tego nie daje się przekonać w żaden sposób, że właścicielka jego już wie że jest i chciałaby zapomnieć jak najszybciej o jej/jego istnieniu.  Nic z tego,  pozostał mi jedyny pomysł do realizacji, żeby zapomnieć o bólu. Kiedyś mówili, że leczyć trzeba się tym czym człek się struł.

Wg tej zasady wsiadłam na rowerek treningowy i 'leczyłam' ból... teraz boli mnie wszystko w odwrotnej kolejności. Nie tak to sobie wyobrażałam..... A teraz uskuteczniam LB z moją nową książką zamiast jak na porządną Panią Domu przystało zabrać się za piątkowe porządki i pichcenie frykasów.

Dorzucę jednak jakiś sympatyczny akcent o różnicach damsko-męskich, który trafił do mnie i ... oceńcie sami:





3 komentarze:

Sanchez pisze...

Po raz, hipochondria - na rowerku nie da wymęczyć wszystkich mięśni i gnatów. Po dwa, pa rowerku?! Zdychasz po rowerku?! Byś się nie przyznawała :D po trzy, zapomniałem że masz dwa blogi :D

Sanchez pisze...

(teraz do siebie) Po raz, nie czytać więcej blogów od końca (czyli basen a nie rowerek). Po dwa, czekać do lata jednak a nie się wyrywać ;)

sanddra pisze...

A mówiłam, że czytać należy się wreszcie nauczyć ;)