20 stycznia 2010

Życie zaczyna się po 50-tce.

Zawsze uważałam, że to brednia wymyślona na pożytek starszych panów, którzy biegają z imprezki na imprezkę podrywając małolaty. Głupie? Może, ale moje własne i pozwalam sobie przyznać się do błędnego myślenia. A Wy? Kiedy bredzicie to z przekonaniem, że bredzicie czy idziecie w zaparte, że racja jest Wasza?

Nie wnikam, sami się nad tym zastanówcie.

No więc dlaczego zmieniłam zdanie. Tak oczywiście nie zaczyna się zdania od 'a więc'. Wiem i używam czasami.

Jakieś sześć, może siedem lat temu zachorowałam na aparat cyfrowy i wreszcie po pozbieraniu wolnych mocy przerobowych kupiłam sobie Minoltę Z1. Cacko jeśli chodzi o naukę robienia zdjęć. Nie nadzwyczajnie robi zdjęcia na automacie, więc zmusza posiadacza do nauki manuala. I to jest w tym aparacie najlepsze, bo nie ma nic śmieszniejszego, bardziej irytującego jak długoletni posiadacz aparatu z górnej półki, który nadal używa automatu i nie zna chociaż w 60% mocy swojego aparatu.

Nie ciesz się, tak do Ciebie mówię. To samo dotyczy graczy, którzy którzy licytują się na ilość RAM-u, procesor czy wielkość dysku a swych wypaśnych komputerków używają do kilku wymagających acz często mało ambitnych gierek dla zabicia czasu. No i przeglądania stronek wątpliwej jakości jak ta na którą właśnie wszedłeś.

No właśnie wtedy musiałam ciężko kombinować, żeby kupić sobie aparacik. Dziś dużo łatwiej. Brak obowiązków związanych z wychowywaniem, sporo wolnego czasu mimo dwóch zwierzaków, o które gdzieś tam po drodze trzeba jednak zadbać z przyczyn, o których nawet nie warto wspominać. A jednak zostaje sporo czasu na rozwijanie hobby.

Fakt że strony nadal nie zrobiłam jak należy, ale co zrobić jak się ma umiejętności jak dziecko, a wymagania jak księżniczka na ziarnku grochu.  Zostaje się uczyć mozolnie php. Uczyć obsługi nowych wynalazków techniki i kombinować jak okiełzać światło na tyle żeby choć przy kilku fotach być zadowolonym z efektów. Tak, to moje zajęcia codzienne sprawiające mi sporo frajdy, choć czasem i irytujące.

Chyba bardziej byłam zadowolona z widoczków robionych na minolcie, niż teraz z fotek cykanych i  czasem chwalonych. Nadal w mojej głowie siedzi kilka zdjęć najlepszych, nie zrobionych i czekających na swoją szansę i dopóki tego z niej nie wyciągnę i nie przeleję w fotkę będzie męczyć i irytować.

Teraz będzie cos o mojej nowej zabawce.  Sięgnęłam do starych fotek, a właściwie do starych filmów na rolkach i mojego nowego skanera. Jakiego? Moja duma to CanonScan 8800F wart ze wszech miar swych pieniędzy chociażby z tych trzech prozaicznych, a dla mnie bardzo ważnych powodów:

1. 9600 DPI to na dziś najwyższa półka która starczy w moim wypadku na sporo lat. Klatka kliszy ma na jednym boku ponad 10 000 pikselków i chyba nie muszę wyjaśniać co to oznacza).

2.  Do scanera dodawany jest oryginalny program Photoshop Elements co nie jest bez znaczenia.

3. Drugi program, który współpracuje z tym skanerem i jest również dodany w pełnej wersji to SilverFast. Boskie narzędzie pomocne przy starych zdjęciach.

Co prawda drugi program jest w angielskiej wersji językowej wiec dla mnie to kolejne utrudnienie, ale z trudniejszymi programami po angielsku dawałam sobie radę, więc mam nadzieję tym razem również nie odpuścić. Trochę starych zdjęć będzie teraz również przewijać to tu, to tam.

Brak komentarzy: