24 stycznia 2010

-17 st C za oknem.

Za oknem mróz siarczysty więc jakos nie mam wielkiej ochoty na powtórkę z grypy. Tegoroczna była mało sympatyczna i choć przereklamowana to jednak dość dokuczliwa. Strona zrobiona, zdjęcia do obrabiania leżą a mam wrażenie że ten tydzień przestałam w miejscu. Chociaż sporo zostało zrobione ale tak niewidocznie bez fajerwerków i tego dajacego zadowolenie samospełnienia.

No ale dość marudzenia, pewnych rzeczy nie da się przyspieszyć, kasa też nie chce się rozmnażać jak rozwielitki na wiosnę więc na razie będzie jedynie system do tła taki żebym nie złościła się, kostki synchro i jakieś drobiazgi na które wcześniej nie starczyło kasy ale mam na oku fajną lampę i ..... Nie uprzedzam faktów bo jak uprzedzę to nie będę miała. Od środy mam o dziennie sesję i to jest bardzo pozytywne bo już bardzo brakowało mi kontaktu z aparatem i człowiekiem. Mam pomysł na zdjęcie mężczyzny, może być brzydki i nie umieć pozować. I tak będzie ciekawie :) Dredy wykluczone ;) Tak to do Ciebie mój drogi czytelniku, żebyś nie myślał, że o Tobie nie pamiętam.

Smerfetny napój do poduchy i spać!

1 komentarz:

Sanchez pisze...

Czytelnicy z dredami. No proszę, proszę. Co to się porobiło :D