Nie, to nie będzie to coś co nie było balkonem ani oknem i jak sama nazwa wskazuje nie służyło gościom do przewieszania się przez poręcz po suto zakrapianej parapetówce.
Tym razem to czeska wersja rzygownika, czyli ujścia wody z tarasów na uliczkę poniżej. Nie chcę sobie wyobrażać przejścia tą uliczką w czasie deszczu kiedy z rzygowników wali deszczyk w formie delikatnego wodospadu... Jednakże trzeba przyznać, że przy pogodzie nieźle wyglądają te potworki wyglądające jakby chciały odlecieć w celu postraszenia wieczornych spóźnialskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz