19 lutego 2018

Land Rovery nasza miłość.

Miniony weekend był co najmniej dziwny. Maciek jest miłośnikiem aut, głównie freelanderów, a miłością do land rovera zaraziła go Malwina i tak od początku znajomości pod domem stoi zawsze przynajmniej jeden freelander. Ja co prawda zakochałam się w MG, który ma dokładnie taki sam silnik jak freelander, ale jest od niego lżejszy i dużo mniejszy, więc po prostu szybszy. Do tego ma tylko dwa fotele, więc nie ma wożenia w nim powietrza, a wszystko przekłada się na moc i przyspieszenie. Tak to stare rumple i nie mają nic wspólnego z bóg wie jaką prędkością, przyspieszeniem czy wyglądem jak z katalogu najnowszych modeli. Ale na potrzeby angielskich przepisów są w zupełności wystarczające, nie mamy na garbie żadnych mandatów. Nie jesteśmy zatrzymywani na drodze za błędy bezmyślnych kierowców i co najważniejsze, jesteśmy w stanie poradzić sobie przy naszym stanie posiadania z przewiezieniem wszystkiego, co kupimy z gabarytów większych. Ale zbaczam z tematu. Podjeżdżam wczoraj do domu, a tam stoją trzy land rovery, na wszystkich trzech wolnych miejscach. Więc stawiam auto blokując wszystkie trzy i idę do domu z tekstem:
- Kto postawił tyle starych rumpli pod domem?
- Mama, ale to nie wszystkie, u mnie pod garażem stoi jeszcze jeden, a ja nadal nie mogę znaleźć dawcy silnika, bo szkoda wyciągać z dobrego auta silnika...
- Jak to? Chcesz je wszystkie zrobić i przywrócić na drogę? - pytam z niedowierzaniem,
- Nie mam wyjścia, na liczniku po 70 tys mil, wszystko zdrowe i co? Zniszczyć?
- No tak, to nie w naszym stylu. No dobra, mogą stać pod domem. Czy ja dobrze widziałam, że pod garażem masz trzydrzwiowego land rovera?
- Tak i do niego szukam dawcy silnika. Trochę to potrwa.
- Hmmm ładny jest.... Z tyłu ma chyba miejsce na naszego destroyera i mogłabym dzieciaki zabierać do Eaton Parku... Tak sobie myślę i nie wiem czy głośno czy w myślach. Szkoda tylko by mi było mojego szalonego MG. Zdał przegląd na czysto i chodzi jak zegareczek, ale siadanie tak nisko staje się trudne, no i są tylko dwa miejsca, a Dominika ma boyfrienda i z czasem będę pewnie i jego zabierała.
Z tej zadumy wyrywa mnie głos Malwiny:
- Ja holowałam. - Na to nałożył się komentarz Maćka: - Gościu zapytał kto kieruje, kto holuje i zdziwił się, że Malwina holuje, ale jak ruszyła to kciuk poszedł w górę i ma mistrza holowania.
- Ma też mistrza jeżdżenia przez wykroty. Przejeżdża tam, gdzie ja odpuszczam. - dodaję z nutką żalu, ale i dumy.